Jedyna fabryka walonek na Białorusi przeżywa tej zimy oblężenie. Zamówienia składają nie tylko Białorusini, ale także Amerykanie i Europejczycy, w tym Polacy - informuje w środę agencja ITAR-TASS.
Zapotrzebowanie na walonki jest tak duże, że pracownicy zakładów pod Mińskiem nie mają nawet dni wolnych.
Według dyrektora fabryki Wasyla Sabana, popyt na walonki wzrósł w porównaniu z poprzednią zimą 15-krotnie. Codziennie z zakładów wyjeżdża 50 samochodów z ładunkiem.
"Niestety nie możemy produkować więcej walonek, bo mamy ograniczone możliwości. Ale pracujemy na okrągło. Rocznie produkujemy ponad 200 tys. par" - dodał.
Według synoptyków tegoroczny grudzień był na Białorusi rekordowy pod względem mrozów - tak niskiej średniej temperatury nie zanotowano, od kiedy prowadzone są pomiary.
W 2008 roku ponad 70 proc. walonek wyprodukowanych w fabryce wyeksportowano do Rosji, gdzie nosi się je na Syberii i dalekim wschodzie kraju.
Wyrobami fabryki interesują się - według ITAR-TASS - także Europejczycy. "Mamy zamówienia z Polski, państw bałtyckich, Holandii. Dostaliśmy też zamówienia od Amerykanów: chcą kupić 10 tys. par walonek" - zaznaczył dyrektor.
Zakłady produkują 18 modeli walonek, a szczególnym popytem w okolicy świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku cieszą się damskie i dziecięce, które są kupowane na prezenty.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.