Dyskutując o problemie migrantów i uchodźców zbyt rzadko wsłuchujemy się w głos ludzi z krajów ich pochodzenia. A oni mówią, że najważniejsza jest pomoc na miejscu i zakręcenie dopływu do kurka z cieknącą wodą, a nie tylko wycieranie mokrych plam.
Dwa bardzo mocne głosy na temat zjawiska uchodźców wybrzmiały w minionych dniach. Oba autorytatywne i krytyczne. Pochodzący z Afryki kard. Peter Turkson przypomniał, że w większości krajów tego kontynentu nie ma wojen ani konfliktów zbrojnych, jednak ludzie uciekają ponieważ panuje tam straszliwe ubóstwo i często głód. Stąd też, jak podkreślił szef watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju trzeba pracować nad rozwojem tego kontynentu, aby zatrzymać młodych Afrykańczyków na miejscu. Porównując aktualny kryzys migracyjny do cieknącego kranu wskazał, że „trzeba zamknąć dopływ wody, a nie wycierać to, co przecieknie”. I w tym tkwi sedno promowania i realizowania konkretnych programów pomocowo-rozwojowych nie tylko na Czarnym Lądzie, ale i na ogarniętym konfliktem Bliskim Wschodzie. Bo, choć tego może samo nie dostrzegamy, to Zachód zachęca irackich chrześcijan do emigracji.
Wielu z nas ta opinia może wydać się totalnie nietrafiona, jednak tak na to, co się działo w ciągu minionych lat chociażby w Iraku patrzy tamtejszy patriarcha Louis Sako. Z ostrą krytyką polityki migracyjnej i azylowej krajów Zachodu wystąpił on w swym ostatnim liście pasterskim. Stwierdził wręcz, że zachęciła ona wiele chrześcijańskich rodzin z Bliskiego wschodu do emigracji. Wyraził zarazem poparcie dla kampanii, które zachęcają do powrotu migrantów i przesiedleńców do ich rodzimych domostw. Po wyzwoleniu terytoriów, które przez trzy lata były w rękach Państwa Islamskiego chodzi teraz przede wszystkim, aby pozostać we własnym kraju i pracować na jego rzecz. Podobnie sytuacja ma się w Syrii, stąd tak ważne znaczenie chociażby polskiego projektu „Rodzina rodzinie” realizowanego w zrujnowanym Aleppo, czy odbudowywania tam szpitali, szkół i domów. Otwieranie Korytarzy humanitarnych to zupełnie co innego niż pompowanie samemu wody do kranu z „migracyjną wodą”. Tu Zachód jednak musiałby stanąć w prawdzie. Także o zyskach jakie sam czerpie z obecnego kryzysu. Wojny chociażby w Syrii, Iraku, Republice Środkowoafrykańskej czy Sudanie Południowym nie trwałyby bez naszej broni, a zyski z kupowanej przez nas ropy i surowców mineralnych nie zasilałyby kas mocarzy wojny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.