Śnieżną pogodę wykorzystują pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego do dorocznego liczenia żubrów. Śnieg w puszczy jest, przydałby się jeszcze większy mróz, by zwierzęta przyszły do miejsc dokarmiania, a wtedy liczenie byłoby łatwiejsze - powiedział we wtorek PAP Jerzy Dackiewicz z Białowieskiego Parku Narodowego.
Jak wyjaśnił Dackiewicz, który kieruje ośrodkiem hodowli żubra Białowieskiego Parku Narodowego, aby liczenie było skuteczne, przydałyby się ze dwa tygodnie pogody ze śniegiem, ale i mrozem, bo wtedy żubry, zmuszone do poszukiwania pożywienia, chętniej przychodzą do miejsc dokarmiania i tam można je liczyć. Samo liczenie żubrów na podstawie tropów na śniegu nie wystarcza - powiedział Dackiewicz.
Z obserwacji pracowników parku wynika, że po niedawnej fali mrozów, teraz żubry znów się rozproszyły po puszczy, mimo śniegu.
Białowieski Park Narodowy od lat zimą liczy żubry. Z ubiegłorocznego liczenia wynika, że w polskiej części Puszczy Białowieskiej żyje około 450 żubrów. Park szacuje, że w tym roku urodziło się 60-70 młodych żubrów, około 20 słabych i chorych zostało zredukowanych za zgodą Ministerstwa Środowiska.
Żubry dokarmiane są w kilkudziesięciu miejscach. Zajmuje się tym park narodowy, ale też Lasy Państwowe. W ramach projektu "Kraina żubra - ochrona żubra w Puszczy Białowieskiej" żubry dokarmiane są też w paśnikach z zakontraktowanym u rolników sianem, znajdujących się w różnych miejscach na obrzeżach puszczy.
Liczebność białowieskiego stada żubrów jest przedmiotem dyskusji i badań naukowych. Przeważają głosy, że jest ono zbyt liczne w stosunku do obszaru, na którym bytuje. Stąd pomysły m.in. na rozsiedlenie populacji na kompleksy leśne sąsiadujące z Puszczą Białowieską. Mają być one realizowane w ramach projektu "Kraina Żubra - ochrona żubra w Puszczy Białowieskiej". Są też zdania, że żubry jako gatunek są zagrożone, bo jest ich stosunkowo mało i są ze sobą blisko spokrewnione genetycznie.
W Polsce swobodnie żyjące żubry można obecnie spotkać także m.in. w Bieszczadach, Lasach Pilskich, Puszczy Boreckiej i Puszczy Knyszyńskiej.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.