Tomasz Lis musi przeprosić Krystynę Pawłowicz i wypłacić jej zadośćuczynienie w wysokości 40 tys. zł za tekst "Bulterierka Prezesa", który ukazał się w kwietniu 2016 r. w Newsweek Polska. Posłanka PiS nazwana w nim została m.in. "psem gończym" Jarosława Kaczyńskiego.
Wyrok jest prawomocny.
Wyrok w tej sprawie zapadł zaocznie, w połowie czerwca. Jak poinformowała PAP sekcja prasowa warszawskiego Sądu Okręgowego już się uprawomocnił.
Sąd w wyroku zobowiązał Tomasz Lisa do opublikowania na stronie Newsweek Polska oświadczenia z przeprosinami i z wyrażeniem głębokiego ubolewania "z powodu bezpodstawnego naruszenia dóbr osobistych" posłanki oraz "wprowadzenia czytelników w błąd".
Zasądził też od naczelnego tygodnika 40 tys. zł. zadośćuczynienia na rzecz Pawłowicz.
Chodzi o tekst, który ukazał się w Newsweeku 18 kwietnia 2016 r. Pawłowicz została w nim przedstawiona jako "bezgranicznie wpatrzona" w prezesa PiS.
"Jest psem gończym Kaczyńskiego. On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie. Potem prezes mówi +siad+, +do budy+. A ona kładzie po sobie uszy i wykonuje polecenia" - napisano w tekście.
W artykule nawiązano też do prywatnych relacji posłanki z młodzieńczych lat.
Pawłowicz tuż po tej publikacji mówiła w rozmowie z "Super Expressem": "Już w przeszłości +Newsweek+ w ramach uprawianego przemysłu pogardy poświęcał mi swoją kłamliwą uwagę. Ukazywały się na mój temat paszkwile, ale wtedy wszyscy mi mówili, żeby sprawą się nie zajmować, zgodnie z powiedzeniem, żeby g. nie ruszać. Ale kiedy ostatnio napisano mój obelżywy życiorys, przyprawiono mi gębę, przyrównano do zwierząt, postanowiłam zareagować".
Dodała, że w tekście są zamieszczone "kłamliwe historie" i "zmyślone fragmenty dotyczące jej osobistych spraw". (PAP)
pru/tgo/
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.