publikacja 08.01.2010 12:18
- Przybieżeli do Betlejem pasterze! - śpiewamy ile sil w płucach pod domem Sióstr Sercanek na terenie szpitala dziecięcego w Bengasi. Widzę, że firanka się porusza i po chwili wpadamy w objęcia niezwykle serdecznych rodaczek. Ale radość, buzie śmieją się wszystkim, Kasper uruchamia kamerę by uwiecznić wzruszająca chwile.
-
 
Imel okleja moje dłonie specjalnymi naklejkami w wytłoczonym wzorkiem, następnie nakłada woniejąca ziołami papkę i zawija mi dłonie w chusty
Dzien 26, II etap, 1 stycznia 2010
(z dziennika Ani Grebieniow)
(...) - Przybieżeli do Betlejem pasterze! - śpiewamy ile sil w płucach pod domem Sióstr Sercanek na terenie szpitala dziecięcego w Bengasi. Widzę, że firanka się porusza i po chwili wpadamy w objęcia niezwykle serdecznych rodaczek. Ale radość, buzie śmieją się wszystkim, Kasper uruchamia kamerę by uwiecznić wzruszająca chwile.
 
Atmosfera jest taka...po prostu rodzinna. Pokazujemy trochę zdjęć z naszej podróży
Jakie to niesamowite, przede mną leży prawdziwy polski makowiec! Siostry podsuwają nam fantastyczne wypieki a my z kolei mamy wypieki na twarzach. - Zobacz Ania - Kasper podaje mi świątecznego pierniczka - jaki piękny! I herbata nie żadna siekiera z cukrem (roztwór nasycony) lecz normalna, jak u nas, na sznureczku;) i z cytryna. Jestem oszołomiona.
Atmosfera jest taka...po prostu rodzinna. Pokazujemy trochę zdjęć z naszej podróży - Ach, jaka piękna ta pustynia, sporo przejechaliście - padają komentarze. My z kolei wypytujemy o ich życie tutaj.
- Kiedyś jechałyśmy z siostrami przez pustynie i nagle niebo zrobiło się czerwone, piasek zasłonił wszystko, spałyśmy w namiocie i bałyśmy się, ze zasypie nas na amen - opowiada siostra Florencjana, która już 24 lata jest tu na misji - widoczność była może na metr, na wyciągnięcie reki - dodaje. Brrr...mieliśmy zatem sporo szczęścia, ze żadna z "naszych" burz nie była tak dramatyczna. Siostry pracują tu jako pielęgniarki, zajmują się dziećmi, praca nie jest łatwa jak zaznaczają. Jest niezwykle milo, jednak czas ruszać.- Weźcie jeszcze tego makowca na drogę - jedna z sióstr podaje nam zawiniątko i siatkę słodyczy. Na pożegnanie robię sobie wspólną fotografię z Siostrami Sercankami o wielkich sercach. - Świetne rowery, wzdycha jedna z sióstr na zakończenie - oj przydałby nam się tu rower, oj przydałby się... (...)
 
Opuszczamy Bengasi wraz z trojka libijskich skautow, którzy postanowili towarzyszyć nam honorowo przez 2 dni sztafety
Mohamet kręci głowa ale nie wie co powiedzieć. - Nie mów więcej, że są słabe, podkreślam. - Ok Ania, OK. Na biwaku z kolei Marcin tłumaczy harcerzom istotę makowca: - Widzicie te czarne ziarenka, to takie nasiona... no taki jakby kawior tylko słodki. Skauci nie wyglądają na przekonanych, ze wiedza o co chodzi, za to Marcina olśniewa - This is "opium cake"!, teraz rozumiecie? Śmiechu co niemiara, zjadamy "opium cake", arabscy koledzy prowadza harcerskie plasy a mi już kleją się oczy. Może nie przejechaliśmy dziś bardzo długiego dystansu ale było tyle emocji, czuje jak siły odpływają wraz każdą, kojącą szumem morską falą. (...)
