Łodzie imigrantów od dawna nie dopływają na Lampedusę. Nie oznacza to jednak, że włoska wyspa przestała być stacją przesiadkową w drodze na Stary Kontynent.
Od chwili rozpoczęcia operacji „Mare Nostrum” imigranci nie lądują na brzegu – tłumaczy burmistrz Lampedusy Totó Martello. Operacja włoskiej straży przybrzeżnej mająca na celu ratowanie ludzi próbujących dostać się do Europy przez Morze Śródziemne rozpoczęła się w październiku 2013 r. (później inicjatywę przejęła Unia Europejska w ramach operacji „Tryton”). Jednak 300-osobowy obóz dla uchodźców jest ciągle pełny, a czasem nawet przepełniony. Tyle że imigranci nie przypływają na samą wyspę. Statki włoskich służb ściągają ich z łodzi, kiedy jeszcze są na morzu. Potem przybysze są przekazywani do obozu, w którym powinni spędzić parę dni potrzebnych policji na dokonanie identyfikacji. W praktyce często pozostają tam po kilka tygodni. Potem trafiają do któregoś z obozów na Sycylii albo w kontynentalnej części Włoch.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | 4,0 |
głosujących | 4 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Czy to dlatego, że wilk zabił niedawno kucyka szefowej KE Ursula von der Leyen?
40-latek miał zabić dwanaście kobiet i trzech mężczyzn. Ale...