W niedzielę Polska i Warszawa staną się centrum europejskiego futbolu i przejdą do ponad półwiecznej historii piłkarskich mistrzostw Starego Kontynentu. Nawiązań do przeszłości nie zabraknie w czasie ceremonii losowania eliminacji Euro-2012.
Do eliminacji ME-1996 przystąpiło 48 zespołów, w tym nowe państwa Europy Wschodniej, powstałe w wyniku rozpadu ZSRR. Po raz pierwszy w turnieju finałowym wystąpiło 16 drużyn. Na boiskach w Anglii rywalizowano w czterech grupach po cztery zespoły. Pojawiły się ćwierćfinały. W półfinale ekipa gospodarzy uległa w rzutach karnych Niemcom. Bohaterem londyńskiego finału z Czechami (30.06.1996) był rezerwowy Oliver Bierhoff, który w drugiej połowie wyrównał na 1:1, a w dogrywce strzelił tzw. złotego gola, który - w myśl nowego regulaminu - kończył mecz.
Kolejny cykl rozgrywek kończył się turniejem finałowym, po raz pierwszym w historii, organizowanym przez dwa kraje - Belgię i Holandię. O triumfie ponownie zdecydowała "złota bramka", a zdobył ją urodzony w Argentynie Francuz David Trezeguet. W finale ówcześni mistrzowie świata, dyrygowani przez Zinedine'a Zidane'a, pokonali Włochów 2:1.
Cztery lata później festiwal europejskiego futbolu odbywał się w Portugalii (w Hiszpanii panowało rozgoryczenie z powodu przyznania imprezy sąsiadom...). Gospodarze turnieju zainwestowali miliardy euro w budowę nowych stadionów i dróg, co przyczyniło się do wzrostu gospodarczego w tym jednym z najbiedniejszych wówczas państw Unii Europejskiej, choć obecnie myśli się tam o zburzeniu jednego czy dwóch obiektów powstałych z myślą o Euro-2004.
Turniej finałowy zaczął się od małej sensacji. Aspirujący do tytułu Portugalczycy przegrali 1:2 z Grekami. Później jednak dotarli aż do finału. Większą niespodzianką był brak w półfinałach takich potęg futbolu, jak Niemcy, Włochy, Anglia czy Hiszpania. Broniących tytułu Francuzów wyeliminował w 1/4 finału Grek Angelos Charisteas. Ten sam piłkarz w meczu finałowym na Estadio da Luz w Lizbonie (4.07.2004) zepsuł święto Portugalczykom, strzelając w 57. minucie jedyną bramkę.
Piłkarze Grecji, prowadzeni przez niemieckiego trenera Otto Rehhagela, sprawili wielką niespodziankę, pogrążając w smutku 60 tysięcy fanów na Stadionie Światła i miliony w całej Portugalii.
W 2008 roku po raz pierwszy w historii w turnieju finałowym zagrali Polacy. Do imprezy na boiskach Austrii i Szwajcarii awansowali pod wodzą holenderskiego szkoleniowca Leo Beenhakkera, ale sukcesy w eliminacjach okazały się szczytem możliwości ówczesnej kadry. W fazie grupowej biało-czerwoni przegrali na inaugurację z Niemcami 0:2, później zremisowali z Austriakami 1:1, z meczu, z którego pamiętać się będzie głównie kontrowersyjną decyzję angielskiego sędziego Howarda Webba o rzucie karnym dla gospodarzy tuż przed ostatnim gwizdkiem, a na pożegnanie z turniejem ulegli Chorwatom 0:1.
Turniej zdominowali Hiszpanie. Armada trenera Luisa Aragonesa (najstarszego w imprezie) kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa, pokonując pewnie kolejnych rywali i ... demony przeszłości (żółte stroje, piętno wielkich imprez). Grali pięknie jak zawsze i wygrali jak ... 44 lata wcześniej.
By w czerwcu 2012 roku zagrać na stadionach Polski i Ukrainy w obronie tytułu muszą najpierw przejść eliminacje. Rywali poznają w niedzielę w Sali Kongresowej warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. W ceremonii uwzględnione zostaną elementy pierwszego turnieju o ME, którego 50. rocznica przypada w tym roku. Takie uroczystości nigdy wcześniej Polska nie organizowała.
Do tej pory w ME najczęściej triumfowali piłkarze Niemiec - trzykrotni (1972, 1980 i 1996), dwa razy zwyciężali Francuzi (1984, 2000) i Hiszpanie (1964, 2008). W 2012 roku po raz trzeci turniej finałowy zorganizują dwa kraje. W przypadku mundialu taki przypadek zdarzył się do tej pory tylko raz - Korea Płd. i Japonia (2002). )
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.