Naukowcy wydobyli spod grubej warstwy lodu trzy skrzynki whisky i dwie skrzynki brandy, które 100 lat termu pozostawił na Antarktydzie słynny polarnik Ernest Shackleton. Dzięki temu będzie można odtworzyć recepturę trunków - donosi internetowy serwis BBC.
Alkohol ukryty na wyspie Rossa pod domkiem, zbudowanym przez Shackletona w trakcie jego nieudanej wyprawy na biegun południowy w latach 1907-1909, zlokalizowano już trzy lata temu.
Nowozelandzka organizacja zajmująca się antarktycznym dziedzictwem (Antartctic Heritage Trust), która zdecydowała się na wydobycie znaleziska, była jednak dotąd przekonana, że pod lodem są tylko dwie skrzynki whisky.
Richard Paterson, mistrz kompozycji w destylarni Whyte and Mackay, która zaopatrzyła Shackletona w whisky marki MacKinlay, uznał znalezisko za "dar z niebios" dla miłośników tego trunku. Według niego, możliwe będzie bowiem odtworzenie oryginalnej receptury whisky, której dziś się już nie produkuje.
Jak zapewnił Al Fastier z AHT, przy poruszaniu skrzynek daje się słyszeć odgłosy przelewającego się płynu, co oznacza, że większość butelek jest nienaruszona.
Antarktycznej ekspedycji kierowanej przez Shackletona wyczerpały się zapasy, zmuszając ją do zawrócenia około 160 km od bieguna. Nikt jednak nie zginął, co przyniosło irlandzkiemu podróżnikowi uznanie.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.