Przed wylotem do Vancouver Adam Małysz zaapelował do kibiców, by "dmuchali w telewizory". Po zdobyciu w Whistler dwóch srebrnych krążków wyraził nadzieję, że odbiorniki nie pospadały z półek.
"Oj, musieli porządnie dmuchać. Mam nadzieję, że nie pospadały z półek. Myślę, że nie tylko ja, ale i większość Polaków modliła się o to, by było dobrze" - skomentował "Orzeł z Wisły".
Czterokrotny medalista olimpijski na każdym kroku powtarza, jak ważni są dla niego kibice. "To, co się tutaj dzieje, jest niesamowite. Przyjechało tylu Polaków z całego świata, by mnie dopingować, że to wręcz niemożliwe" - dodał.
Skoro do oddalonego od Polski o prawie dziewięć tysięcy kilometrów Whistler zdołało przybyć tylu fanów, trudno się dziwić, że w kraju wybuchła po raz kolejny "Małyszomania". Przeprowadzono nawet przed konkursem na dużej skoczni akcję zapuszczania wąsów, na znak jedności i wsparcia dla "Orła z Wisły".
"Nie chcę o tym myśleć, co tam się dzieje. Mój kuzyn Sylwek napisał mi smsa, że gazety tytułują strony "King is back" (z ang. król powrócił), ale mam nadzieję, że w końcu wejdzie taka moda, że ja nie będę musiał golić wąsów, a ludzie zaczną je zapuszczać" - śmiał się Małysz.
Urodzony 32 lata temu zawodnik KS Wisła Ustronianka odebrał w sobotę z rąk Ireny Szewińskiej swój drugi srebrny medal olimpijski wywalczony w Whistler. Na najwyższym stopniu podium stanął, podobnie jak tydzień wcześniej, Szwajcar Simon Ammann, a na najniższym Austriak Gregor Schlierenzauer.
Wyniki konkursów skoków z Whistler to zaledwie dopiero drugi w historii wypadek zdobycia medali zimowych igrzysk olimpijskich przez tych samych zawodników w dwóch konkurencjach narciarstwa klasycznego na tych samych zawodach.
Pierwszy miał miejsce ... w pierwszych zimowych igrzyskach olimpijskich, w 1924 roku w Chamonix. Złoty medal w biegu na 50 km wywalczył Norweg Thorleif Haug. Pozostałe miejsca na podium zajęli jego rodacy Thorleif Stroemstad i Johan Groettumsbraten. Identyczna była kolejność w kombinacji norweskiej.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.