Sąd apelacyjny popełnił w tej sprawie dwa bardzo istotne błędy, i to dotyczące spraw elementarnych:
1. W publikacjach „Gościa Niedzielnego” nie było porównania pani Alicji Tysiąc do zbrodniarzy hitlerowskich. Porównanie to (moim zdaniem, zbyt ostre, ale dopuszczalne w gorącej debacie publicznej) odnosiło się do sędziów Trybunału. Tak też relacjonowała je na bieżąco prasa, łącznie z nieżyczliwą „Gościowi” „Gazetą Wyborczą” (zob. http://wyborcza.pl/1,76842,4555963.html). Dziwne, że sąd w obu instancjach nie potrafił tego zrozumieć.
2. Nie leży w kompetencji sądu cywilnego weryfikowanie, czy katolicka redakcja posługuje się językiem miłości. Sądy są organem powołanym do pilnowania przestrzegania prawa państwowego, a nie zasad Ewangelii. Jeśli sąd powołuje się na takie argumenty, to doszło do naruszenia konstytucyjnej zasady autonomii państwa i Kościoła.
Sama pani Tysiąc wydaje się osobą mocno zagubioną w tym sporze. Niestety, wyraźnie stała się narzędziem w ręku środowisk jednoznacznie zmierzających do legalizacji aborcji w Polsce, dla których (co wprost deklarują) celem jest nie tylko „Gość Niedzielny”, ale Kościół jako taki. Zagubionej kobiecie należy się od katolików współczucie i pomoc, jej ideowemu zapleczu – stanowczy sprzeciw.
Dlatego bronię w tej sprawie „Gościa Niedzielnego”, choć z tonem komentarzy niektórych redaktorów tego pisma się nie zgadzam.
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny „Więzi”
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.