Błędem jest próba utrzymania autorytetu władzą. Ale dramatem jest sytuacja, gdy nie ma się na co zbuntować, bo nikt nie próbował stworzyć ram.
Od piątku trwa Zjazd Gnieźnieński, którego tematem jest rodzina. Trzeba przyznać: widziana bardzo wielostronnie, nie tylko w postaci „wzorcowej”. Sporo mówi się o problemach rodzin, w tym o wychowaniu dzieci.
Autorytet swoją postawą i modelowaniem różnych zachowań pokazuje nam drogę do światła – powiedział jeden z psychoterapeutów na sesji o kryzysie autorytetu w rodzinie. Na tej samej sesji stwierdził jednak, że pojęcie "autorytetu w rodzinie" budzi jego niepokój. „Uważam, że rodzice mają do spełnienia wobec dzieci inne zadanie, autorytet kojarzy mi się z nadużywaniem władzy, a tego należałoby uniknąć.”
Niepokojąca jest przede wszystkim pewna dwoistość pojęcia „autorytet”. Autorytet jako taki jest konieczny. Wskazuje drogę. Jednocześnie stwierdzenie, że młodzi ludzie powinni odnajdować autorytety w rodzinie budzi niepokój. Skojarzenie autorytet i rodzina najwyraźniej oznacza czasem nadużywanie władzy.
Warto wrócić do definicji. Autorytet to ktoś, kto wskazuje drogę. Autorytet opiera się na zaufaniu, nie władzy. Każdy człowiek potrzebuje autorytetów, jeśli ich nie znajdzie w domu, poszuka poza nim. Wśród kolegów i znajomych, w mediach, w kulturze czy nauce. Rzeczywistość jest zbyt złożona, by dokonywać pierwotnej oceny każdego jej elementu, trzeba oprzeć się na zdaniu kogoś, komu ufamy.
Autorytetowi (w rodzinie i nie tylko) szkodzą dwie skrajne postawy. Jedna, która wiąże autorytet ze zwierzchnością, żądając uznania za autorytet tylko dlatego, że posiada władzę. Druga odmawia bycia autorytetem, w imię braku stwarzania nacisku. W istocie bywa obawą przed podejmowaniem wiążących decyzji i odpowiedzialnością także za kogoś.
I pierwsza i druga postawa skutecznie zabija autorytet. Co go tworzy? Po pierwsze, własna postawa. Jasność, jednoznaczność, „kręgosłup”. Po drugie, umiejętność jej uzasadnienia, obrony, odpowiedzi na trudne i czasem prowokacyjne pytania. Po trzecie, świadomość własnych emocji i zdolność panowania nad nimi. Młody człowiek ma prawo z emocjami sobie nie radzić, rodzic powinien być w tym znacznie sprawniejszy . Po czwarte, sprawiedliwość i mądra konsekwencja. Po piąte bliskość i świadomość, że można liczyć na pomoc i wsparcie nawet wtedy, gdy popełni się błąd.
W końcu: trzeba pamiętać, że autorytet w rodzinie jest po to, by się wobec niego zbuntować. By go zakwestionować, w oparciu o solidny fundament ukształtować swoją własną postawę. Choćby i popełniając błędy.
Błędem jest próba utrzymania autorytetu władzą. Ale dramatem jest sytuacja, gdy nie ma się na co zbuntować, bo nikt nie próbował stworzyć ram. Kiedy to co powinno być pewne w odpowiedzi na bunt się ugina. Dla młodego człowieka to nie jest doświadczenie miłości tylko porzucenia. Osamotnienia z własnymi problemami.
Coraz częściej ten drugi wzorzec dominuje. Stawia się go jako wzór. Wahadło osiągnęło drugą skrajna pozycję. Tym bardziej trzeba pokazywać, że można inaczej. Rozmawiając, ale przede wszystkim działając. W codzienności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.