Nie byłoby wrześniowej tragedii w kopalni "Wujek-Śląsk", gdyby wszystkie urządzenia elektryczne były sprawne, a metan nie gromadził się w zbyt długich chodnikach przyścianowych - wynika z informacji Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
W poniedziałek na ósmym posiedzeniu zebrała się powołana przez prezesa WUG komisja, wyjaśniająca okoliczności katastrofy. 18 września w wyniku zapłonu i wybuchu metanu w rudzkiej kopalni zginęło 20 górników, a ponad 30 zostało rannych. Komisja już wcześniej, na podstawie wielu analiz i opinii ekspertów, ustaliła, że do tragedii przyczyniły się zaniedbania.
"Wentylacja okazała się niewystarczająca do zmieniającej się sytuacji w zakresie zagrożenia metanowego, a stan niektórych kabli był fatalny" - poinformowała w poniedziałek rzeczniczka WUG, Jolanta Talarczyk.
Komisja zakończy prace za kilkanaście dni. W poniedziałek dyskutowano i formułowano tekst jej sprawozdania oraz wnioski końcowe, adresowane do różnych gremiów, m.in. wszystkich pracodawców górniczych oraz jednostek naukowo-badawczych. Opinia publiczna ma oficjalnie poznać wyniki prac komisji na początku kwietnia.
W najbliższych dniach członkowie komisji spotkają się jeszcze na podobnych do poniedziałkowego, redakcyjnych posiedzeniach. Każdy szczegółowy wniosek wymaga bowiem uzgodnienia i przegłosowania, zanim stanie się opinią całej komisji.
Realizacja wniosków komisji ma w przyszłości zapobiegać podobnym zdarzeniom w kopalniach, gdzie również wspólnie występują podziemne zagrożenia: metanowe, pożarowe i tąpaniami. Wnioski dotyczą m.in. procedur monitoringu i egzekwowania dbałości o stan maszyn, urządzeń i instalacji.
Komisja dyskutowała także o organizacji służb medycznych w kopalniach oraz zasadach powiadamiania służb ratowniczych o wypadkach. Formułowane są propozycje dotyczące zmiany przepisów wykonawczych prawa górniczo-geologicznego.
W pracach 21-osobowej komisji uczestniczą eksperci z jednostek naukowych i badawczych, a także przedstawiciele prokuratury, Państwowej Inspekcji Pracy, central górniczych związków zawodowych, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego i Najwyższej Izby Kontroli. W ramach postępowania przesłuchano 154 świadków. Przeprowadzono ekspertyzy 58 urządzeń
Na podstawie wyników prac komisji dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach sporządzi orzeczenie i podejmie decyzje dyscyplinarne wobec osób, które dopuściły się złamania przepisów prawa górniczego. Nadzór górniczy może ukarać winnych mandatem, odsunąć od wykonywania czynności w ruchu zakładu górniczego (maksymalnie na dwa lata) i skierować wniosek o ukarania przez sąd. Niezależnie od ustaleń komisji prowadzone jest postępowanie prokuratorskie, które może skończyć się postawieniem zarzutów w sprawie karnej.
Już wcześniej komisja ustaliła m.in., że w kopalni złamano procedury dotyczące przebywania w strefach szczególnego zagrożenia. Dziewięciu górników poniosło śmierć w miejscach, gdzie w ogóle nie powinno ich być.
Obecnie ściana, gdzie doszło do katastrofy, jest odizolowana od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami. Druga ściana, w pobliżu, może działać po spełnieniu zaostrzonych warunków bezpieczeństwa.
Do zapalenia i wybuchu metanu w kopalni doszło 18 września ubiegłego roku 1050 metrów pod ziemią. W dniu wypadku zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach. Ranne zostały 34 osoby - 25 ciężko, 9 lekko. Ostatni poszkodowani opuścili Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich w listopadzie ub. roku.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.