Ksiądz Tadeusz Nguyen Van Ly, wieloletni więzień sumienia, został wypuszczony z więzienia. Informacja pochodzi od osoby znającej osobiście siostrę ks. Ly.
W dniu 15 marca, wyczerpany złym stanem zdrowia wietnamski dysydent, przyjechał do archidiecezji Hue w środkowym Wietnamie, w której przed laty pełnił posługę kapłańską. Siedziba arcybiskupa Hue, do której miał udać się wypuszczony więzień, została szczelnie otoczona policją z „powodów bezpieczeństwa”. Ks. Ly przyjechał do stolicy archidiecezji o godzinie 14, ale aż do 17 był przetrzymywany na policji.
Ks. Ly spędził w więzieniach w sumie 14 lat za walkę z reżimem komunistycznym w obronie praw człowieka. Ostatnio w 2007 roku stanął przed sądem na pokazowym procesie oskarżony o założenie demokratycznego ruchu „Blok 8406”. Został skazany na 8 lat więzienia i 5 lat aresztu domowego. Od dawna międzynarodowe organizacje praw człowieka apelowały do władz Wietnamu o wypuszczenie więźnia i zgodę na właściwą opiekę lekarską. Wiadomo już, że wypuszczenie więźnia ma charakter tymczasowy. Najbliższe 12 miesięcy będzie mógł poświęcić leczeniu i cały ten okres spędzi w Hue pod nadzorem policji, ale nie w areszcie.
Ks. Ly stał się znany na świecie głównie po opublikowaniu symbolicznego zdjęcia z procesu w 2007 roku. Oskarżony krzyknął wtedy „To jest wolność słowa w Wietnamie?!”. Jeden z policjantów szybko zakrył mu rękami usta.
W Wietnamie sytuacja katolikó jest różna w zależności od regionu. W niektórych częściach kraju represje i dyskryminacja nasialają się w ostatnim czasie. Dotyczy to zwłaszcza zagrabianej przez władze kościelnej własności. W innych miejscach widać przejawy odwilży i większej tolerancji. Jednak nawet w tych przypadkach nie można mówić o pełnej wolności religijnej.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.