Rosjanin znalazł godło Polski z rozbitego pod Smoleńskiem prezydenckiego samolotu Tu -154. Chce je oddać Polakom - ustaliła "Rzeczpospolita".
Biały orzeł w złotej koronie polskie godło znalezione w miejscu katastrofy ciągle jest nieco przybrudzony smoleńskim błotem i mocno pachnie paliwem lotniczym. Ale godło jest prawie nienaruszone. W rogach ma cztery naderwane dziurki, ślady po gwoździach, którymi było umocowane.
"Coś czerwonego mignęło mi w grudce błota. Gdyby nie to, że było po deszczu, pewnie bym go nie zauważył. Może w ogóle nikt by go nigdy nie znalazł" - opowiada "Rz" mieszkaniec Smoleńska. "Coś mnie tknęło, podniosłem, okazało się, że to kawałek materiału. Rozwinąłem go i zobaczyłem orła w koronie. Zrozumiałem, że to musi być polskie godło z prezydenckiego salonu. Wyobraziłem sobie, że siedział pod nim Lech Kaczyński" - dodaje.
Rosjanin prosi, by na razie nie ujawniać jego funkcji i nazwiska. Boi się kłopotów. Obiecuje oddać znalezisko polskiej ambasadzie w Moskwie.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.