Do 42 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożarów lasów w Kalifornii, najbardziej śmiercionośnych w historii tego amerykańskiego stanu - poinformowały w poniedziałek lokalne władze. Zniszczeniu uległo ponad 7,1 tys. budynków.
W weekend informowano o co najmniej 29 ofiarach śmiertelnych żywiołu.
Jak informowano wcześniej w niedzielę, ogień zamienił w dymiące ruiny miasto Paradise na północy stanu i rozszerzył się na jego okolice.
W Paradise pracuje pięć zespołów poszukiwawczych. Władze utworzyły także mobilne laboratoria, które mają pomóc w identyfikacji ofiar. Przedstawiciel miejscowej policji Kory Hornea powiedział, że w niektórych przypadkach "jedyne szczątki, jakie zdołaliśmy znaleźć, to kości lub fragmenty kości".
W Malibu w aglomeracji Los Angeles odkryto w piątek zwęglone szczątki dwóch osób. Jak poinformowała w niedzielę policja, w ostatnich dwóch dniach w południowej Kalifornii nie znaleziono kolejnych ciał. W Malibu spłonęło wiele luksusowych rezydencji.
Z trzema dużymi pożarami, które szaleją na północy i południu Kalifornii, walczy ponad 8 tys. strażaków.
Jak pisze agencja AP, susza, przypisywane zmianom klimatycznym wyższe temperatury i oddawanie kolejnych terenów leśnych pod zabudowę mieszkaniową sprawiły, że sezonowe pożary terenów dzikich w Kalifornii przybrały na sile, a przy tym rozpoczynają się wcześniej i trwają dłużej.
Dotychczas załoga wykonała już niemal 230 okrążeń wokół Ziemi
Najwięcej interwencji odnotowano w województwach mazowieckim.
Od początku pontyfikatu papieża z USA notuje się stały napływ korespondencji do niego.
Chodzi o kaliber 155 milimetrów. PGZ już produkuje dziennie 1 mln sztuk amunicji małokalibrowej
Był to drugi atak Huti po miesiącach spokoju na Morzu Czerwonym.
Głównym celem uderzeń był Łuck w obwodzie wołyńskim przy granicy z Polską.