Słowacka prokuratura postawiła zarzut spowodowania powszechnego zagrożenia kierowcy polskiego autokaru, który w sobotę uległ wypadkowi koło miasta Zvolen w środkowej Słowacji - poinformowały w poniedziałek słowackie media.
Autobus wiózł do Turcji grupę studentów Uniwersytetu Śląskiego.
Jak ustaliło dochodzenie, 54-letni polski kierowca nie zachował bezpiecznego odstępu od jadącego przed nim samochodu osobowego. Gdy samochód ten zwolnił z zamiarem skręcenia na skrzyżowaniu w lewo, przepuszczając pojazd jadący z przeciwka, autokar dla uniknięcia zderzenia zjechał w prawo na pobocze i wywrócił się do rowu. Spośród 70 podróżujących nim osób 37 zostało rannych, w tym pięć ciężko.
Kierowca autokaru nie odniósł żadnych obrażeń, próba alkoholowa dała wynik negatywny. Po zapoznaniu się z prokuratorskim zarzutem odjechał do Polski. Zarzucany mu czyn jest w słowackim kodeksie karnym zagrożony sankcją od czterech do dziesięciu lat pozbawienia wolności, a w przypadku winy nieumyślnej do jednego roku.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.