70 Holendrów zginęło w katastrofie samolotu linii Afriqiyah, który rozbił się w środę nad ranem w Trypolisie, w Libii - podał w czwartek holenderski minister spraw zagranicznych Maxime Verhagen. Samolotem Airbus A330-200 leciały 103 osoby.
Oprócz Holendrów na pokładzie znajdowali się obywatele RPA, Libii, Austrii, Niemiec, Zimbabwe, Francji oraz Wielkiej Brytanii. Narodowość 19 osób nie została jeszcze ustalona.
9-letni chłopiec, który jako jedyny przeżył katastrofę, nazywa się Ruben i pochodzi z Tilburga na południu Holandii - podał holenderski MSZ. Ma liczne obrażenia, w tym złamania nóg, ale jego stan jest stabilny. Libijska telewizja pokazała go w środę leżącego w szpitalnym łóżku z obandażowaną głową i maską tlenową na twarzy. Miał podłączone kroplówki i wydawał się przytomny.
W czwartek do Trypolisu przeleciała ciotka i wujek 9-latka.
Kobieta, która podaje się za babcię Rubena, poinformowała holenderski dziennik "Brabants Dagblad", że chłopiec wraz z rodzicami i 11-letnim bratem Enzo wracali z safari w RPA.
Johannesburg jest popularny wśród holenderskich turystów wyjeżdżających na wakacje. Holenderskie szkoły mają teraz przerwę wiosenną.
Środowa katastrofa jest pierwszą w historii linii założonych w 2001 roku i należących w całości do libijskiego rządu oraz czwartą w ciągu ostatnich 40 lat na lotnisku w Trypolisie.
Airbus A330-200 był użytkowany od września 2009 roku. Miał na koncie 420 lotów - około 1600 godzin w powietrzu. Jak podaje agencja Reutersa, jest to ten sam typ Airbusa, co maszyna linii Air France, która 1 czerwca ub.r. podczas lotu z Rio de Janeiro do Paryża spadła do Atlantyku.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.