Piłkarska reprezentacja Polski zremisowała z Finlandią 0:0 w towarzyskim spotkaniu w Kielcach.
Zgodnie z przewidywaniami Franciszek Smuda wystawił w podstawowym składzie trzech debiutantów: bramkarza Przemysława Tytonia oraz pomocników Adriana Mierzejewskiego i Adama Matuszczyka. Obaj zagrali w środku drugiej linii i mieli konstruować ataki biało-czerwonych.
Angielski trener Finów Stuart Baxter też potraktował sobotni mecz eksperymentalnie. Już wcześniej kontuzje wyeliminowały kilku doświadczonych piłkarzy (Petri Pasanen, Alexei Eremenko jr), a na dodatek na ławce rezerwowych usiedli m.in. znani Mikael Forsell i Mika Vayrynen.
Mecz rozpoczął się od ataku Finów, który dość niespodziewanie mógł przynieść im gola. Po dośrodkowaniu gości w pole karne Grzegorz Wojtkowiak - próbując wybić piłkę - trafił w... słupek.
Chwilę potem prawie komplet kibiców na kieleckim stadionie po raz pierwszy mógł jednak bić brawo. Ładny strzał z dystansu oddał Łukasz Piszczek, ale fiński bramkarz Otto Fredrikson był na posterunku. Od tego momentu biało-czerwoni uzyskali wyraźną przewagę. Wiele akcji rozpoczynało się od Mierzejewskiego, który zagrywał z reguły na prawą stronę do Jakuba Błaszczykowskiego. Pomocnik Borussii Dortmund kilka razy próbował dośrodkować w pole karne, ale piłka padała z reguły łupem fińskich obrońców.
W sumie podopieczni Smudy, mimo wyraźnej przewagi, nie stworzyli w tej części żadnej naprawdę groźnej sytuacji. W końcówce pierwszej połowy kontuzji doznał Michał Żewłakow. Selekcjoner chciał jeszcze przed przerwą wprowadzić w jego miejsce Macieja Sadloka, ale Smudę uprzedził sędzia, który zakończył grę. Do zmiany doszło w 46. minucie.
Po przerwie napór biało-czerwonych był jeszcze większy, a akcje groźniejsze. Kibice nie zdążyli jeszcze usiąść na dobre na krzesełkach, gdy przed szansą stanął Ireneusz Jeleń. Napastnik Auxerre nie trafił jednak głową z około trzech metrów. W 64. minucie Błaszczykowski huknął z bliska w słupek, a chwilę później Jeleń znalazł się w sytuacji sam na sam (po świetnym podaniu Mierzejewskiego), lecz górą był Fredrikson.
Finowie ograniczali się do nielicznych kontrataków, które kończyły się przed polem karnym gospodarzy. Najmniej usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy był chyba Przemysław Tytoń, który bardzo rzadko miał okazję przekonać do siebie selekcjonera. Tak naprawdę najwięcej problemów sprawiali mu... koledzy z drużyny. W pierwszej połowie wspomniany Wojtkowiak, a po przerwie bliski strzelenia samobójczego gola był rezerwowy Maciej Rybus.
W końcówce spotkania gospodarze znów uzyskali bardzo wyraźną przewagę. W 89. minucie fińskiego bramkarza jeszcze raz próbował pokonać Jeleń - oddał mocny strzał, ale ponownie górą był Fredrikson. Natomiast w ostatniej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry świetnej okazji nie wykorzystał wprowadzony chwilę wcześniej kolejny debiutant - Artur Sobiech (bardzo niecelny strzał z kilku metrów).
Powiedzieli po meczu:
Franciszek Smuda, selekcjoner reprezentacji Polski: "W tym meczu było wszystko, choć istotnie w niektórych momentach zabrakło dokładnego ostatniego podania. Nie można jednak mieć pretensji do zespołu, piłkarze dali z siebie wszystko. Rozpoczęliśmy z trzema debiutantami. Nie wszystko co zakładaliśmy sprawdziło się, liczę, że poprawimy te ostatnie podania umożliwiające strzelenie goli. Można być zadowolonym z odbioru piłki już na połowie przeciwnika, bowiem nastawieni byliśmy na ofensywną grę i zdobycie bramek. Remis jest zachęcający, nie można oczekiwać, że piłkarze już teraz będą grać perfekcyjnie. Jodłowiec sprawdził się zarówno jako stoper, jak i defensywny pomocnik. Zastanowimy się co jeszcze można zrobić, by wrócił do formy sprzed roku.
Debiutanci? Tytoń jest interesującym kandydatem na dobrego bramkarza, u Matuszczyka widać braki treningowe spowodowane długą przerwą po zakończeniu rozgrywek w Niemczech. Mierzejewski potwierdza, że będzie zawodnikiem dużego formatu.
Dlaczego nie wygraliśmy? Każdy chciał atakować i strzelić gola. Zrobić coś dla zespołu. Za dużo było indywidualnych zagrań i strzałów. Brakowało trochę porządku w tym dążeniu do celu.
Jeleń? Grał na miarę możliwości, miał szansę zdobyć prowadzenie, ale ma też kłopoty z kolanem. W poniedziałek prawdopodobnie podda się operacji kolana. Wówczas nie pojedzie z drużyną na kolejne zgrupowania do Austrii i Hiszpanii. Zdrowie jest najważniejsze, tego też oczekuje nowy klub, z którym ma podpisać kontrakt.
Lewandowski? Nie miał sytuacji do strzału, był uważnie pilnowany przez Finów, a poza tym po zdobyciu mistrzostwa, wśród piłkarzy Lecha nastąpiło rozluźnienie. Liczę, że wszyscy piłkarze w następnych spotkaniach zagrają dużo lepiej, ale przede wszystkim w pełni ofensywnie. To jest nasza idea.
Stuart Baxter trener reprezentacji Finlandii: "Nim przyjechaliśmy do Kielc, analizowaliśmy grę polskiej kadry, więc spodziewaliśmy się trudnego pojedynku i tak też było. Liczyłem na lepszą grę, lecz w naszym zespole zabrakło kilku zawodników, którzy decydują o poziomie. W pierwszej połowie graliśmy dość dobrze, choć nie ustrzegliśmy się kilku błędów indywidualnych. Po przerwie było już gorzej, powinniśmy wymienić kilku piłkarzy, ale nie mieliśmy lepszych na ławce rezerwowych. Polacy pokazali lepszy futbol, mieli więcej okazji do zdobycia bramki".
Żółta kartka: Niula Noisander (Finlandia). Sędziował: Marius Avran (Rumunia). Widzów: 14 000.
Polska: Przemysław Tytoń - Łukasz Piszczek, Michał Żewłakow (46-Maciej Sadlok), Grzegorz Wojtkowiak, Dariusz Dudka - Jakub Błaszczykowski (85-Dawid Nowak), Tomasz Jodłowiec, Adam Matuszczyk (61-Sławomir Peszko), Adrian Mierzejewski (75-Maciej Rybus) - Ireneusz Jeleń (89-Artur Sobiech), Robert Lewandowski (90+3-Patryk Małecki).
Finlandia: Otto Fredrikson - Veli Lampi (83-Ville Jalasto), Kalle Parviainen, Markus Heikkinen, Niula Noisander - Jonatan Johansson, Tim Sparv, Roman Eremenko (90+4-Tuomo Turunen), Roni Porokara (65-Mikael Forssel) - Kasper Hamalainen (81-Joel Perovuo), Jari Litmanen (72-Paulus Roiha).
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.