100 lat temu, w nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 r., wybuchło pierwsze z trzech Powstań Śląskich. Wybuchło spontanicznie, trwało zaledwie osiem dni i zakończyło się militarną porażką. Miało jednak wpływ na decyzje podejmowane na konferencji pokojowej w Paryżu.
Zaczęło się w powiecie pszczyńskim. Maksymilian Iksal miał wówczas dwadzieścia cztery lata i duże już doświadczenie bojowe. Niemcy powołali go do armii w 1915 r., następnie wysłali na front zachodni - gdzie przeżył koszmar wojny pozycyjnej - później zaś na front wschodni, gdzie w okolicach Warszawy i Kutna przekonał się, że I wojna światowa miała również znacznie bardziej dynamiczne epizody. 14 sierpnia 1919 r. był więc żołnierzem ostrzelanym i przyzwyczajonym do ostrzału, w dodatku od pół roku nieźle zaprawionym w działaniach konspiracyjnych. Pod koniec poprzedniego roku aktywnie uczestniczył w tworzeniu komórek Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska. W tym momencie był dodatkowo zdesperowany. Realnie groziło mu aresztowanie, a wybuch powstania - planowany przez POW GŚ od dawna - odwlekał się z powodu wewnętrznych nieporozumień w organizacji. Tymczasem Maksymilian Iksal nie mógł już czekać, 14 sierpnia wydał więc rozkaz rozpoczęcia walki z Niemcami. Sam stanął na czele kilkudziesięcioosobowego oddziału i w nocy z 16 na 17 sierpnia uderzył na Gołkowice, zdobył je, po czym wyruszył do Warszawy po posiłki. Po jego wyjeździe starcia zaczęły się rozszerzać na niemal cały Górny Śląsk.
Zobacz:
Kalendarium Powstań Śląskich
Żeby zrozumieć Powstania Śląskie - Wielkopolskie zresztą również - trzeba uświadomić sobie, że doświadczenie Iksala nie było wtedy czymś wyjątkowym. Przeciwnie, dotyczyło niemal całego pokolenia, całe bowiem pokolenie chciało i nie obawiało się szybko sięgać po broń, co więcej, potrafiło robić to bardzo sprawnie. Oczywiście nie w tym tkwiły przyczyny wybuchu walk, ale to dobrze tłumaczy, dlaczego do ówczesnych zrywów dochodziło z taką łatwością, dlaczego porywały tysiące ludzi i błyskawicznie obejmowały spore terytoria.
Dowiedz się więcej:
Wywiad z profesorem Kaczmarkiem
Na Górnym Śląsku sytuacja była specyficzna, bo kwestie narodowe były tam ściśle związane z problemami społecznymi, a także - choć to akurat miało mniejsze znaczenie - religijnymi. Mówiąc wprost: Niemcy byli bogaci - to w ich posiadaniu znajdowały się kopalnie i innego rodzaju zakłady przemysłowe, Polacy zaś po prostu w nich pracowali, zarabiając bardzo niewiele. Sytuacja była mimo to dość stabilna, dopóki europejskie mocarstwa były silne i potrafiły swoje mniejszości narodowe trzymać w ryzach. Zaczęło się to zmieniać od początku XX w., kiedy całą praktycznie Europę zaczęły ogarniać ruchy rewolucyjne - i zmieniło się radykalnie w momencie wybuchu I wojny światowej, która wywołała gwałtowny wzrost świadomości narodowej w zasadzie wszystkich nacji, zamkniętych dotąd w granicach wielonarodowych imperiów.
W 1919 r. na Śląsku antagonizm polsko-niemiecki osiągnął bodaj najwyższy poziom. Z jednej strony radykalizowali się Polacy, strajkując, protestując i konspirując w niespotykanym do tej chwili wymiarze. Z drugiej - radykalizowali się Niemcy, tworząc bojówki rozbijające wiece i strajki czy potęgując wobec Polaków terror ekonomiczny. W połowie sierpnia 1919 r. doszedł to tego jeden element: konferencja pokojowa w Paryżu i niepewny status państwowy Śląska. Oba narody uważały Śląsk za swoją ojczyznę i oba bardzo chciały zachować go dla siebie. Konfrontacja zbrojna wydawała się nieunikniona, tym bardziej że wymiana strzałów zdarzała się już wcześniej, choć w formie spontanicznej i niezorganizowanej.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.