Wielka tragedia. Boli tym bardziej, że dotknęła tych, którzy szli by dotknąć piękna.
Przedpołudnie pierwszego dnia po tragedii. Powoli można robić wstępny bilans tego, co wydarzyło się wczoraj w Tatrach. Gwałtowna burza, które wedle relacji świadków, przyszła nagle, nie wiadomo skąd (choć na radarach można zobaczyć: od południowego zachodu, tyle że w okolicach Giewontu ten kierunek jest przysłonięty Czerwonymi Wierchami, ale grzmoty na pewno słychać było wcześniej). Pięć osób zginęło. Cztery pod Giewontem – dwoje dzieci i dwie kobiety – jeden mężczyzna na Słowacji, na Banówce. Najwięcej wiemy w tej chwili o tym, co stało się pod Giewontem: uderzenie pioruna spowodowało, że ludzie pospadali z zabezpieczonych metalowymi elementami ścieżek w kopule szczytowej tego szczytu. Świadkowie mówią też o latających w powietrzu odłamkach skał. Ale pioruny raziły turystów też w innych miejscach Tatr. Na pewno na Czerwonych Wierchach. W samym tylko zakopiańskim szpitalu udzielono pomocy 150 poszkodowanym, z czego 30 ciągle w nim przebywa. Wielu przewieziono też do innych małopolskich szpitali. W sumie wszystkich hospitalizowanych jest aż koło 100. Stan niektórych – powiedzmy ogólnie – jest poważny. Teraz ratownicy próbują sprawdzać, czy na tatrzańskich szlakach nie ma jeszcze turystów, którzy choć podczas burzy ranni, nie zdołali jednak wezwać pomocy. Nie należy zapominać, że ciągle też prowadzą akcję w Wielkiej Śnieżnej.
Patrząc na liczbę rannych można dziękować Bogu, że śmiertelnych ofiar nie było więcej. I ratownikom – z TOPR i wszystkim innym – że mimo fatalnych warunków – ciągle trwającej burzy – natychmiast zdecydowali się ruszyć na pomoc, także używając w akcji śmigłowca.
Czy tej tragedii można było uniknąć? Nie chcę oceniać. Sam sporo burz w górach przeżyłem (brrrr!) i wiem, że czasem jest się w takim miejscu, że niewiele można zrobić. Nawet jeśli ma się kilkanaście minut. Choć oczywiście wiem też, że ludzie, zwłaszcza jeśli są w większej grupie, czasem takie niebezpieczeństwo lekceważą. Ale, jak napisałem, nie chcę tej konkretnej sytuacji oceniać. Stało się wielkie nieszczęście. Już się nie „odstanie”.
Gorzkie w tej tragedii jest to, że spotkało ludzi, którzy wyszli na spotkanie piękna. Tak, bo nie ma nic piękniejszego niż góry (no z wyjątkiem gór, w których jeszcze się nie było – jak śpiewał Włodzimierz Wysocki). I choć płaczę dziś i modlę się razem z tymi, których te wydarzenia dotknęły, daleki jestem od mędrkowania, że powinno się to czy tamto. Bo wiem, że choć nie każdy z gór schodzi mądrzejszy czy lepszy, to na pewno, dzięki obcowaniu z tym najpiękniejszym spośród dzieł Stwórcy, też jakoś piękniejszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.