Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" chce 31 lipca spotkać się z premierem Donaldem Tuskiem, by porozmawiać z nim na temat edukacji. Zapowiada podjęcie protestu, jeśli do spotkania nie dojdzie.
Związkowcy mówili o tym podczas piątkowej konferencji prasowej w Warszawie. Przedstawili na niej treść listu, jaki wystosowali do premiera. Jest to już drugi taki list, w poprzednim domagali się spotkania i rozmowy do 30 czerwca.
W lipcowym liście napisali: "Pamiętając wielokrotne zapewnienia o szczególnej trosce, jaką oświata powinna być otaczana, pragnęliśmy przedstawić panu premierowi efekty nieodpowiedzialnych eksperymentów prowadzonych w polskich szkołach przez minister Katarzynę Hall". Zaznaczyli, że wierzą, iż, kierując się zasadą równego traktowania organizacji związkowych premier znajdzie czas dla oświatowej Solidarności, tak jak wcześniej znalazł dla Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Bardzo serdecznie prosimy i wierzymy głęboko, że (...) uda się doprowadzić do tego spotkania" - powiedziała dziennikarzom wiceprzewodnicząca oświatowej "S" Halina Kurpińska. Podkreśliła, że związek będzie zabiegał o spotkanie i rozmowę z premierem do skutku. Z kolei rzecznik prasowy sekcji oświaty i wychowania Wojciech Jaranowski, zapowiedział podjęcie akcji protestacyjnej, jeśli do spotkania nie dojdzie. "Mimo wakacji jesteśmy przygotowani do protestu" - zaznaczył.
Podczas konferencji związkowcy przypomnieli swoje postulaty przedstawione podczas wieców 15 czerwca. Domagali się wówczas przede wszystkim "przywrócenia rzeczywistego dialogu społecznego ze związkowcami i zaprzestania łamania go przez rząd". Według nich, bowiem, choć często spotykają się z przedstawicielami ministerstwa edukacji to "z tych rozmów nic nie wynika".
Podczas piątkowej konferencji prasowej związkowcy z oświatowej Solidarności sformułowali też żądanie wobec prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego "spełnienia przedwyborczego zobowiązania realizacji 30-proc. podwyżki dla nauczycieli od 1 września 2010 r.". Powołali się na wypowiedź Komorowskiego z czerwcowej telewizyjnej debaty przedwyborczej: "Nauczyciele w całej Polsce dostają podwyżki. W ciągu trzech lat wszyscy nauczyciele, i ze wschodu, i z zachodu, dostali w sumie 30-procentową podwyżkę".
Oświatowa "S" po debacie wystosowała oświadczenie, że Komorowski wprowadza opinię publiczną w błąd, gdyż według jej wyliczeń podwyżki wyniosły mniej. Jak związkowcy podali w piątek, według nich podwyżka wyniosła tylko 19 proc., a po odliczeniu inflacji 8,8 proc.
W odpowiedzi na czerwcowe oświadczenie Solidarności rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski stwierdził, że dane podane przez Komorowskiego są prawdziwe. Po piątkowej konferencji związkowców przedstawił zaś wyliczenia resortu, z których wynika, że przy uwzględnieniu zapowiedzianej na wrzesień tego roku siedmioprocentowej podwyżki dla nauczycieli, wzrost średniego wynagrodzenie nauczycieli liczonego zgodnie z przepisami ustawy Karta Nauczyciela w latach 2007-2008 wyniósł dla stażystów - 58,28 proc, dla nauczycieli kontraktowych - 40,51 proc., dla mianowanych - 30,19 proc., dla dyplomowanych - 29,41 proc.
Do czasu nadania tej depeszy nie udało się PAP uzyskać wypowiedzi rzecznika rządu Pawła Grasia w sprawie spotkania ze związkowcami oświatowej "S".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.