W sprawie upamiętnienia pary prezydenckiej inicjatywa powinna należeć do prezydenta Bronisława Komorowskiego, a nie być efektem szantażu i nacisku - uważa marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna.
Marszałek Sejmu był pytany na konferencji prasowej w Kielcach o wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który ocenił w piątek, że krzyż ustawiony przez harcerzy przed Pałacem można przenieść dopiero wtedy, gdy w tym miejscu stanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej.
Schetyna zwrócił uwagę, że jako marszałek Sejmu kontynuuje projekty poprzedniego marszałka Izby Bronisława Komorowskiego w zakresie upamiętnienia 18 parlamentarzystów, którzy zginęli pod Smoleńskiem.
Komorowski - jeszcze jako marszałek - informował, że w Sejmie mają zostać odsłonięte dwie tablice poświęcone ofiarom katastrofy smoleńskiej: jedna ma być poświęcona pamięci posłów i senatorów, a druga ma upamiętnić marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego.
Tablica poświęcona Płażyńskiemu będzie zamontowana przy marszałkowskim wejściu na salę posiedzeń Sejmu; tablica upamiętniająca 18 parlamentarzystów znajdzie się na pierwszym piętrze, obok tablicy poświęconej parlamentarzystom, którzy zginęli podczas II wojny światowej.
"Wierzę, że prezydent Komorowski będzie miał też inicjatywę upamiętnienia pary prezydenckiej" - powiedział Schetyna. Jak dodał, jeżeli ktoś wprowadza do tej kwestii moralny szantaż, to jest to rzecz, której nie można akceptować.
Jego zdaniem inicjatywa w tym zakresie "powinna należeć i będzie należeć do prezydenta Komorowskiego, a nie powinna być efektem żadnego szantażu czy nacisku". (PAP)
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.