Kilka tysięcy zwolenników odłączenia Katalonii od Hiszpanii starło się w sobotę wieczorem z oddziałami policji w centrum Barcelony. Inicjatorzy zamieszek domagają się natychmiastowego ogłoszenia przez autonomiczny rząd regionu niepodległości Katalonii.
Pierwsze starcia rozpoczęły się przy Via Laietana, jednej z głównych arterii stolicy Katalonii. Grupa około 10 tys. manifestantów, którzy wracali ze zorganizowanego późnym popołudniem protestu radykalnych Rad Obrony Republiki (CDR), zatarasowało jeden z odcinków ulicy. Przybycie kilkunastu wozów policyjnych rozwścieczyło tłum separatystycznych bojówkarzy.
Po obrzuceniu policyjnego kordonu kamieniami i butelkami część aktywistów CDR, organizacji domagającej się natychmiastowego ogłoszenia przez władze Katalonii secesji, zaatakowała funkcjonariuszy policji oraz ich pojazdy.
W odpowiedzi na atak policja użyła pałek oraz gazu łzawiącego. Przed północą katalońscy bojówkarze rozproszyli się po centrum Barcelony, budując na niektórych ulicach barykady z koszy na śmieci. Część z nich następnie podpalili.
Według wstępnych szacunków do północy policja zatrzymała jednego separatystę, zaś w wyniku starć rannych zostało czterech innych protestujących. Część z nich ucierpiała w efekcie użycia przez policję broni gładkolufowej.
Piątą ofiarą nocnych zamieszek w Barcelonie jest jeden z policjantów. Służby medyczne regionu określają jego stan jako ciężki.
Nocne starcia w Barcelonie są kontynuacją zamieszek, jakie rozpoczęły się 14 października po skazaniu przez hiszpański Sąd Najwyższy 9 katalońskich separatystów na 9-13 lat więzienia za organizację w regionie nielegalnego referendum niepodległościowego w 2017 r.
W sobotę na ulicach wielu hiszpańskich miast, głównie w regionie Katalonii, Kraju Basków i Walencji odbyły się protesty przeciwko wyrokowi hiszpańskiego SN. Największa manifestacja została zorganizowana w Barcelonie.
W sobotę odbyło się też kilka wieców na rzecz jedności Hiszpanii. Za pozostaniem Katalonii w granicach tego kraju manifestowano m.in. w Madrycie oraz Geronie.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.