Oenzetowski trybunał ds. zbrodni w dawnej Jugosławii zarządził przeprowadzenie od nowa procesu byłego premiera Kosowa Ramusha Haradinaja - poinformował w środę przewodniczący trybunału Patrick Robinson.
Do nowego procesu dojdzie dwa lata po uniewinnieniu i oczyszczeniu Haradinaja z wszystkich oskarżeń, zarówno tych o zbrodnie wojenne, jak i zbrodnie przeciwko ludzkości.
Jak powiedział Robinson, pierwszy proces Haradinaja i dwóch byłych dowódców albańskiej partyzantki, Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK) - Idriza Balaja i Lahiego Brahimaja - został wypaczony przez zastraszanie świadków. Sprecyzował, że "nie doceniono ciężaru" tych zastraszeń.
Dwa lata temu trybunał oddalił zarzuty wobec byłego premiera Kosowa z powodu braku dowodów.
Haradinajowi zarzucano dokonanie "czystek etnicznych" na Serbach w czasie wojny w Kosowie w latach 1998-1999. Prokuratura domagała się kary 25 lat więzienia.
Przebieg postępowania utrudniały obawy świadków przed złożeniem zeznań; około 20 z nich odmówiło pojawienia się przed trybunałem, a inni twierdzili, że ich zastraszano.
Ramush Haradinaj to dawny regionalny dowódca UCK. Z funkcji szefa rządu zrezygnował w 2005 roku, gdy oenzetowski trybunał postawił mu zarzuty.
Wraz z Haradinajem na ławie oskarżonych zasiadł jego wuj Lahi Brahimaj i dowódca specjalnej jednostki UCK "Czarne Berety" Idriz Balaj. Balaja trybunał też oczyścił z zarzutów. Brahimaja, szefa obozu dla serbskich więźniów w Jablanicy, skazano na sześć lat więzienia za złe traktowanie i torturowanie osadzonych.
W trakcie procesu Haradinaj zaprzeczył wszystkim 37 stawianym mu oskarżeniom, zakwalifikowanym jako zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne. Również Balaj i Brahimaj nie przyznali się do winy.
Były premier został oskarżony o nadzorowanie od marca do września 1998 roku systematycznej kampanii czystek etnicznych w zachodnim Kosowie, skąd jego oddziały wypędzały Serbów i Romów, dopuszczając się zabójstw, prześladowań, tortur i gwałtów. Atakowały też Albańczyków, których uznały za serbskich kolaborantów.
Prokuratura zarzucała mu nie tylko odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez podległe mu siły, lecz także bezpośredni udział w biciu więźniów na tzw. ścieżkach zdrowia. Prokurator twierdził, że Balaj, który nadzorował utworzone przez UCK nielegalne więzienia i obozy, "działał całkowicie bezkarnie".
Haradinaj, traktowany przez wielu kosowskich Albańczyków jak bohater, był najwyższym rangą partyzantem UCK sądzonym za zbrodnie wojenne. Jego proces był dopiero drugą sprawą w Hadze, w którym oskarżeni byli kosowscy Albańczycy.
Haradinaj większość lat 90. spędził na emigracji we Francji, Szwajcarii, Szwecji i Finlandii, pracując na budowach lub w barach jako bramkarz. Wrócił do Kosowa na początku 1998 roku i objął dowództwo zachodniego skrzydła UCK, przyczyniając się walnie do wybuchu albańskiego powstania przeciwko rządom serbskim.
Po zakończeniu wojny, podczas której stał się symbolem oporu wobec Serbów, stanął na czele partii Sojusz na rzecz Przyszłości Kosowa (AAK). W 2005 roku dobrowolnie pojechał do Hagi, a po trzech miesiącach uzyskał tymczasowe zwolnienie z aresztu do czasu procesu i powrócił do Kosowa z zezwoleniem na działalność polityczną.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.