Strażakom udało się uwolnić operatora uwięzionego w kabinie dźwigu, który w piątek wieczorem przewrócił się na budowie molo nad Wisłą w Płocku. Operator koparki, który doznał urazu nóg, trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Lekarz pogotowia ratunkowego ocenił, że dzięki sprawnej akcji strażaków mężczyzna wróci do zdrowia. "Strażacy uratowali nogi tego człowieka, należą im się brawa" - powiedział lekarz. Przechodnie, którzy obserwowali trwającą kilkadziesiąt minut akcję strażaków, nagrodzili ratowników oklaskami.
Jak poinformował PAP rzecznik płockiej policji Piotr Jeleniewicz, ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną wypadku mógł być błąd operatora dźwigu.
O zdarzeniu powiadomiono Państwową Inspekcję Pracy, której przedstawiciele wspólnie z policją zabezpieczyli ślady potrzebne do ostatecznego ustalania przebiegu zdarzenia.
Według relacji świadków, do wypadku doszło, gdy 20-tonowy dźwig stojący na bulwarze podnosił ważący ok. 8 ton stalowy element do budowy molo. Dźwig nagle przechylił się, a następnie spadł z bulwaru na jedną z zakotwiczonych na rzece barek.
Każdy ruch barki groził zgnieceniem kabiny wywróconego dźwigu, w której uwięziony był operator. Na rzece pojawiła się policyjna łódź motorowa, która wstrzymała ruch łodzi, by w ten sposób zapobiec falowaniu barki. Operatora dźwigu udało się uwolnić z kabiny, gdy ramię wyciągarki wozu strażackiego na chwilę nieznacznie uniosło przewróconą maszynę.
Według szefa oddziału zarządzania kryzysowego płockiego Urzędu Miasta Jana Siodłaka, próba podniesienia przewróconego dźwigu zostanie przeprowadzona w niedzielę. Nie jest wykluczone, że potrzebne do tego będą dwa duże dźwigi.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.