Izraelski premier Benjamin Netanjahu spodziewa się rozpoczęcia bezpośrednich rozmów z Palestyńczykami jeszcze w sierpniu, ale ci oczekują, że udzieli on najpierw zapewnień, których się domagają.
Netanjahu powiedział o swym przypuszczeniu dotyczącym rozpoczęcia rozmów podczas niedzielnego spotkania z ministrami swej partii, prawicowego Likudu, przed cotygodniowym posiedzeniem rządu.
"Wzywam Abu Mazena (palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa), aby rozpoczął rozmowy pokojowe i odpowiedział na wezwania wspólnoty międzynarodowej, a jednocześnie do przestrzegania uzgodnień dotyczących bezpieczeństwa jako podstawowego warunku" - powiedział Netanjahu już podczas posiedzenia Rady Ministrów.
Mimo międzynarodowych nacisków Palestyńczycy odmawiają rozpoczęcia bezpośredniego dialogu z Izraelem bez uzyskania gwarancji, że będzie to "poważny proces pokojowy i że Izrael zgodzi się na zagwarantowanie przyszłemu Państwu Palestyńskiemu granic sprzed Wojny Sześciodniowej 1967 roku.
Słowem, Palestyńczycy, jak podkreślają agencje, chcą mieć gwarancje, że nie będą to rozmowy pozorowane przed światem.
O bezpośrednich rozmowach palestyńsko-izraelskich rozmawiał w niedzielę w Kairze z egipskim szefem państwa Hosnim Mubarakiem prezydent Izraela Szimon Peres.
Również USA i Unia Europejska wywierają nacisk na Palestyńczyków, aby zaangażowali się w bezpośrednie rokowania pokojowe z Izraelem. Pośrednie rozmowy prowadzone w ostatnich tygodniach za pośrednictwem amerykańskiego dyplomaty nie przyniosły wyników.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.