Premier Donald Tusk powiedział w środę w Sejmie, że dzięki 5 mld zł pozyskanym z podwyżki podatku VAT dług publiczny Polski nie przekroczy 55 proc. PKB. Przekonywał, że propozycje rządu są "najłagodniejsze z punktu widzenia skutków społecznych".
W środę w Sejmie rząd przedstawia informację nt. stanu finansów publicznych. Premier zabrał głos ponownie - po wystąpieniach przedstawicieli klubów poselskich.
Tusk skrytykował wypowiedź Marka Wikińskiego (Lewica) o tym, że rząd podejmuje decyzje o podwyżkach VAT w oparciu o kalendarz wyborczy. "Nie można żonglować w jednym wystąpieniu sugestią, że występujemy z propozycją zmian, ponieważ jesteśmy po wyborach i - w tym samym wystąpieniu - że jesteśmy przed wyborami. (...) Nie słyszałem o partii politycznej, koalicji, która cynicznie, żeby wygrać wybory, ogłasza konieczność podwyższenia podatków" - powiedział. Dodał też, że obniżanie podatków nie wymaga żadnej odwagi - w przeciwieństwie do podwyżek.
"Ostatnim pomysłem cynicznego polityka, który chce wygrać wybory, jest zaproponowanie podwyżki VAT. (...) Przedstawiamy umiarkowany, ale z naszego punktu widzenia przykry plan" - zaznaczył.
"Uważamy prawie ze stuprocentową pewnością, (...) że propozycje zawarte w planie finansowym, w tym podwyżka VAT, uchronią Polskę przed wpadnięciem poza próg ostrożnościowy 55 proc. (relacji długu publicznego do PKB - PAP). I wiemy, że w tym planie finansowym to jest ok. 5 mld zł. (...)" - dodał.
Tusk powiedział też, ze nie rozumie wypowiedzi Wikińskiego o tym, że rząd SLD był "odważny", kiedy obniżał podatki. "Panie pośle, chcę powiedzieć, ze obniżanie podatków nie wymaga żadnej odwagi. Naprawdę odwagi wymaga obniżenie podatków i zaproponowanie takich cięć, które równoważą straty do budżetu państwa" - powiedział i dodał, że dzisiejsza sytuacja kraju to także wynik obniżki podatków za rządów PiS i jednoczesnego braku cięć w wydatkach, które zrównoważyłby wpływy do budżetu.
"Poseł Lewicy szczególnie powinien wiedzieć, że uzupełnienie ubytków z tytułu obniżenia podatków jest potrzebne, by państwo gwarantowało podstawowe świadczenia socjalne i i zobowiązania wobec obywateli i my staramy się to właśnie dzisiaj zrobić" - powiedział.
Szef rządu podkreślił też, że propozycje koalicji "chronią Polskę przed krytycznymi skutkami przekroczenia progów ostrożnościowych". "I jednocześnie twierdzimy, że te propozycje nam wydają się najłagodniejsze z punktu widzenia skutków społecznych" - zaznaczył. Dodał, że propozycje te są najmniej dotkliwe dla najuboższych i obciążają bardziej tych, którzy więcej konsumują.
Wikiński w swoim wystąpieniu mówił, iż "dziwnie się składa, że o problemach finansów publicznych dowiadujemy się tuż po wyborach". Zaznaczył też, że nie ma możliwości, by podwyżka VAT nie wpłynęła na zwiększenie cen żywności, a to uderzy w osoby najmniej zarabiające. Mimo to zadeklarował chęć współpracy z PO w Komisji Finansów Publicznych.
Dowodząc, że wzrost VAT zmieni sytuację finansową Polaków poseł SLD porównał dochody dwóch osób - "pani Irenki z supermarketu" i "pana Donalda - Prezesa Rady Ministrów". "Otóż pani Irenka, kasjerka z jednego z supermarketów, zarabia miesięcznie 2 tys. złotych brutto. Rocznie to jest 24 tysiące złotych. Po decyzji PO i PiS (chodzi o obniżkę stawek podatku PIT w 2006 r. w czasie rządów PiS, którą poparł wówczas też klub PO) zostało jej w portmonetce 355 złotych. Pan Donald, Prezes Rady Ministrów RP zarabia rocznie 202 tys. 72 złote. Po decyzji obniżającej podatki w portfelu zostało mu 14 tys. 700 złotych, czyli ponad 40 razy więcej niż w portmonetce pani Irenki" - mówił wiceszef klubu Lewicy.
Tusk podziękował Wikińskiemu za ten przykład. "Ale myślę, ze prawie równie dramatycznie porównanie byłoby, gdyby pan Wikiński swoje wynagrodzenie przedstawił, bo porównanie byłoby identyczne. Byłoby to tym bardziej uczciwie, ponieważ tak się złożyło, że zmiana podatków preferująca najbogatszych była z pewnością autorstwa dwóch rządów - SLD i PiS. (...) Warto w tej debacie używać argumentów uczciwych" - powiedział szef rządu.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.