Chrześcijanie w Strefie Gazy przygotowują się do świąt.
„Pragnąłbym, aby nasz kościół na święta był pusty, bo to oznaczałoby, że nasi parafianie mogli pójść do Betlejem, aby tam z innymi chrześcijanami obchodzić uroczystość Narodzenia Pańskiego. Niestety jest to niemożliwe, bo władze Izraela zamknęły granice”. Tak o sytuacji chrześcijan w Strefie Gazy mówi posługujący tam franciszkanin o. Gabriel.
Pochodzący z Włoch zakonnik, w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, opowiedział także o przygotowaniach do zbliżających się świąt.
Przygotowania do świąt w Strefie Gazy spokojne
"Te dni przygotowania do świąt w mieście są dość spokojne, nie ma ataków z zewnątrz, żadnych aktów przemocy. To dobry znak. Natomiast na ulicach nie widać jakiś szczególnych znaków nadchodzących świąt. Są może dwa, trzy sklepy, gdzie można kupić świąteczne dekoracje i ozdoby choinkowe – zaznaczył o. Gabriel. – Jeżeli jednak widać jakieś przygotowania, to tylko w miejscach, gdzie są chrześcijanie, zwłaszcza w ich domach. Z młodzieżą odwiedziliśmy już mieszkania osób starszych i chorych, udzielając sakramentów i błogosławiąc ich domy".
Nowy proboszcz katolickiej parafii, o. Gabriel Romanelli, zaznaczył, że w ostatnich 15 latach bardzo zmniejszyła się liczba chrześcijan w Strefie Gazy, z 3.500 do około tysiąca. Sytuację panującą we wspólnocie chrześcijan określił jako paradoskalną. Z jednej strony ludzie są przybici i smutni, wielu chce opuścić to miejsce, z drugiej, rozwija się wiele inicjatyw o charakterze duchowym i społecznym, co daje ludziom oddech i trochę nadziei.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.