Ksiądz Roman J., podejrzany o molestowanie seksualne trzech małoletnich dziewczynek oraz doprowadzenie jednej z nich do obcowania płciowego, może opuścić areszt po wpłaceniu 20 tys. zł poręczenia majątkowego.
Tak zdecydował w piątek Sąd Okręgowy w Rzeszowie, który rozpatrzył zażalenie obrony duchownego na decyzję Sądu Rejonowego w Ropczycach. Tamten sąd w lipcu br. przedłużył księdzu areszt.
Jak poinformował PAP zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie Jaromir Rybczak, sąd okręgowy umożliwił księdzu zamienienie aresztu na wolnościowe środki zapobiegawcze, czyli 20 tys. zł poręczenia majątkowego, dozór policji, zakaz opuszczania kraju, zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi i zakaz przebywania w miejscowości, w której był proboszczem.
Śledztwo w sprawie księdza Romana J. obecnie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie, która jeszcze w lipcu przedłużyła je do 27 października. Wcześniej sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa w Ropczycach (Podkarpackie), ale w czerwcu została przekazana do Rzeszowa ze względu na wagę sprawy i zainteresowanie mediów.
Zygmunt Zięba, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Ropczycach (Podkarpackie), mówił PAP po postawieniu zarzutów duchownemu, że nie przyznał się on do obcowania płciowego. Przyznał się jedynie do molestowania małoletnich.
Wśród pokrzywdzonych są dwie dziewczynki poniżej 15. roku życia i jedna nieco starsza. Prokuratura nie chce udzielać szczegółowych informacji w tej sprawie, zasłaniając się dobrem pokrzywdzonych.
Podejrzanemu grozi od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności.
51-letni Roman J. do momentu zatrzymania pełnił funkcję proboszcza w jednej z podropczyckich miejscowości. Po zatrzymaniu został zwolniony z tej funkcji.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.