Do warszawiaków należy decyzja, czy w stolicy ma stanąć kolejny pomnik ofiar smoleńskiej katastrofy - uważa prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jej zdaniem sprawa ta powinna być rozstrzygnięta po wyborach samorządowych.
"Bardzo chętnie przez barometr warszawski zapytam warszawiaków, czy chcą jeszcze jakiegoś innego upamiętnienia - z zastrzeżeniem oczywiście konserwatora, że nie na Krakowskim (Przedmieściu)" - powiedziała w Radiu TOK FM, odnosząc się do środowego apelu biskupów, którzy zwrócili się m.in. do prezydent Warszawy o powołanie komitetu, który zająłby się kwestią upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej.
Przypomniała też, że na Powązkach w czwartek rusza budowa pomnika ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Prezydent Warszawy zaznaczyła, że nie chciałaby, aby kwestia upamiętnienia stała się elementem kampanii wyborczej w wyborach samorządowych. Z kolei w TVP Info powiedziała, że obecna Rada Warszawy na pewno nie będzie chciała wiązać przyszłej radzie rąk decyzjami ws. pomników.
"Chętnie oddam tę decyzję w ręce warszawiaków, ale to powinno być po wyborach" - podkreśliła. "Czas też goi rany. To jest też czas pewnej żałoby. Jest takie przysłowie: 'Co nagle, to po diable'" - dodała.
Gronkiewicz-Waltz zaznaczyła, że krzyż przy Krakowskim Przedmieściu jest kwestią posiadacza, administratora terenu, na którym stoi, czyli Kancelarii Prezydenta. Dodała, że sytuacji takich, jak te przed Pałacem Prezydenckim, w państwie demokratycznym nie załatwia się siłą.
Rzecznik rządu Paweł Graś mówił w środę wieczorem, że problem krzyża przed Pałacem Prezydenckim powinien zostać rozwiązany, "ale nie w ten sposób, jak tego oczekują niektórzy komentatorzy, jak tego oczekuje Janusz Palikot, czy jak tego oczekuje Lewica". "My pałką policyjną problemu krzyża na Krakowskim Przedmieściu rozwiązywać nie będziemy" - podkreślił.(PAP)
kno/ bk/
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.