Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy dokonali niemożliwego. Wcześniej panowało przekonanie, że ośmiotysięczników nie da się zdobywać w warunkach zimowych.
Ze względów politycznych (znalezienie się po wojnie za "żelazna kurtyną", w strefie wpływów ZSRR) Polska nie mogła wziąć udziału w pionierskiej eksploracji himalajskich szczytów w latach 50. i 60. XX wieku, kiedy to dokonano wszystkich pierwszych wejść na ośmiotysięczniki. Właśnie z tego powodu, gdy tylko pojawiła się możliwość wyjazdów w góry wysokie, w polskim środowisku alpinistycznym zrodził się pomysł eksploracji zimowej. Idea była szalona - w latach 70. powszechnie uważano, że zimowe wejścia na wysokość powyżej 8000 m.n.p.m są po prostu niemożliwe do zrealizowania przez człowieka. Polacy postanowili zmierzyć się z tą opinią.
Przygotowania do wyprawy zimowej trwały kilka lat. Na pierwszy ogień postanowiono wziąć najwyższy ze szczytów - Mount Everest. Już w maju 1977 roku zarząd Polskiego Związku Alpinizmu zatwierdził plan zimowej narodowej wyprawy na Everest lub K2, której kierownikiem miał zostać Andrzej Zawada. Rok później Zawada osobiście udał się do Pakistanu i Nepalu, by podjąć starania o zgody na ekspedycje - równolegle dla obu szczytów. Rok później nepalskie władze wydały oficjalne zezwolenie na Everest.
Himalaiści wyruszyli do Azji w pierwszej połowie grudnia. Ekspedycja liczyła 23 osoby. 5 stycznia ukończono budowę bazy na lodowcu Khumbu, a następnego dnia założono I obóz na wysokości 6000 m. Początek akcji górskiej był obiecujący. Do 15 stycznia był już założony obóz III na wysokości 7150 m. Jednak niedługo potem działania na Evereście musiały zostać wstrzymane ze względu na gwałtowne załamanie pogody. Huraganowy wiatr ustąpił dopiero 9 lutego. Dwa dni później przekroczono barierę 8000 m.n.p.m. i rozpoczęto budowę obozu IV. Trwała zażarta walka z czasem, bo pozwolenie nepalskich władz na wspinaczkę wygasało 15 lutego. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że wyprawa wróci do kraju bez osiągnięcia szczytu. Rzutem na taśmę udało się uzyskać przedłużenie pozwolenia o dwa dni, do 17 lutego. To była ostatnia szansa. Próbę podjął zespół Krzysztof Wielicki-Leszek Cichy, którzy akurat przebywali na wysokości. Co istotne, próbę skuteczną. Na szczycie stanęli 17 lutego, informacje przekazali do bazy drogą radiową. Zapis tego komunikatu przeszedł do historii himalaizmu, a wejście zimowe na Everest otworzyło zupełnie nowy rozdział nie tylko polskiego, ale światowego himalaizmu. Na szczycie zostawili 4-centymetrowy krzyżyk i różaniec.
elkreciko Himalaiści 05 Życie jest za krótkie - Andrzej ZawadaNiedługo po tym dokonaniu wyczyn Polaków był podważany przez włoskiego himalaistę z Południowego Tyrolu - Reinholda Messnera. Uważał, że górę zdobyto po wygaśnięciu pozwolenia, dlatego nie można uznać tego dokonania za pierwsze zimowe wejście na ośmiotysięcznik. Ta krytyka miała podłoże ambicjonalne - Messner był w okresie przygotowań do zimowej wyprawy na Czo Oju i ewentualne niepowodzenie polskiej wyprawy sprawiało, że to on mógł zostać pierwszym człowiekiem na szczycie ośmiotysięcznika zimą. Jednak argumenty Messnera były bezpodstawne, bo Zawada uzyskał przedłużenie pozwolenia do 17 lutego.
Polskie środowisko wspinaczkowe poszło za ciosem kontynuując himalajskie wyprawy zimowe. Tylko w latach osiemdziesiątych dokonali aż 7 pierwszych zimowych wejść na szczyty ośmiotysięczne. Byli też autorami 3 z 5 kolejnych zimowych wejść, dokonanych już po 2005 roku. Dziś jedynym niezdobytym zimą szczytem ośmiotysięcznym jest K2.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.