Jego historia jest k bardzo osobliwa, pokazuje bowiem bezradność komunistycznej dyktatury wobec interwencji sił nadprzyrodzonych.
Czesi wspominają dziś 70. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Josefa Toufara. Jest to jedna z najsłynniejszych ofiar komunistycznego terroru w dawnej Czechosłowacji. Jego historia jest jednak bardzo osobliwa, pokazuje bowiem bezradność komunistycznej dyktatury wobec interwencji sił nadprzyrodzonych.
W grudniu 1949 r. podczas sprawowanej przez niego Eucharystii doszło do niewytłumaczalnego zjawiska: krzyż nad tabernakulum kilkakrotnie się poruszył. Sam ks. Toufar tego nie widział, za pośrednictwem wiernych, którzy uczestniczyli w liturgii po Czechach rozeszła się jednak wiadomość, że w miejscowości Číhošť stał się cud. Ks. Toufar został zatrzymany. Był brutalnie przesłuchiwany i torturowany. Usiłowano wymusić na nim zeznania, że cud został przez niego sfabrykowany.
Zmarł w wieku 48 lat na skutek odniesionych obrażeń. W miejscu jego śmierci, w szpitalnym pokoju zostanie dziś odprawiona Eucharystia. Jego osobie poświęcony jest też dzisiejszy dzień trwającego obecnie w Pradze dorocznego festiwalu Mene Tekel – Przeciw Totalitaryzmowi.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.