Deputowany do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, politolog Siergiej Markow ocenił, że swoim przyjazdem do Polski Ahmed Zakajew postawił w kłopotliwej sytuacji polskiego prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska.
"Polskie władze muszą teraz łamać sobie głowę nad tym, jak wyplątać się z tej sytuacji" - oświadczył Markow, którego w sobotę cytuje wielkonakładowa "Komsomolskaja Prawda".
"Z jednej strony powinni wywiązać się z zobowiązań po linii Interpolu. Z drugiej muszą liczyć się z opinią europejskich obrońców praw człowieka. A ci jednym głosem krzyczą, że Zakajew jest ofiarą prześladowań politycznych, i że wydawać go Moskwie +na rzeź+ pod żadnym pozorem nie wolno" - wyjaśnił ten związany z Kremlem politolog.
Markow zauważył, że "Warszawa próbuje więc na wszelkie sposoby odwlec decyzję w sprawie ekstradycji iczkeryjskiego premiera". "Potem, gdy emocje opadną, Polacy prawdopodobnie po cichu spławią Zakajewa z powrotem do Londynu" - podkreślił.
Zakajew, którego władze rosyjskie oskarżają o terroryzm, został zatrzymany w piątek przez policję. Wieczorem warszawski sąd okręgowy oddalił wniosek prokuratury o jego areszt.
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.