W Jemenie wciąż setki osób umierają z powodu pandemii koronawirusa – informuje Ministerstwo Zdrowia tego kraju. Zmarli chowani są we wspólnych fosach, a cmentarze rozrastają się do ogromnych rozmiarów.
Wśród epidemii nękających mieszkańców Jemenu koronawirus nie jest jedyny. Do niego dochodzi jeszcze cholera, na którą choruje ponad 100 tys. osób oraz wirus Chikungunya (czyt. Czikungunia), które także zbierają swoje żniwo. Ponadto od lat ciągle trwa wojna, inspirowana wpływami zewnętrznymi. Służba zdrowia praktycznie nie funkcjonuje. W szpitalach nie tylko brakuje koniecznego sprzętu i lekarstw, ale także łóżek, stąd ludzi kładzie się na kartonach. Informuje o tym włoska dziennikarka, zajmująca się sprawami tego kraju, Silvia Laura.
„Sytuacja jest bardzo trudna z dwóch powodów. Po pierwsze to zbyt długie odkładanie konkretnej pomocy i reakcji na to, co dzieje się w tym kraju, gdzie praktycznie nie funkcjonuje żaden rząd, a Jemen podzielony jest na dwie części: północną i południową, które wspierane są z zagranicy – podkreśla w wywiadzie dla papieskiej rozgłośni włoska dziennikarka. - Drugi powód to absolutna zapaść służby zdrowia, która praktycznie nie funkcjonuje. Od 2015 roku w tamtejszych szpitalach praktycznie nieosiągalne są antybiotyki, a nawet lekarstwa, które służą leczeniu prostszych chorób. Do tego smutnego obrazu dochodzi fakt, że od dobrych 3 lat lekarze nie otrzymują wynagrodzenia.“
Silvia Laura zwraca także uwagę na fakt, że jakiekolwiek proponowane zawieszenie broni nigdy nie było respektowane. Żadna bowiem ze stron nie jest zainteresowana wstrzymaniem walk. Natomiast pomoc z zagranicy jest bardzo ograniczona. Niektórzy ofiarodawcy wycofali się, gdyż za bardzo uwikłani są w wewnętrzne konflikty Jemenu, a inni podkreślają, że istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo, iż wysyłane transporty nie dotrą do adresatów.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.