Zakrywanie ust i nosa w miejscach zamkniętych - sklepach, autobusach, urzędach, bankach - nie jest zaleceniem, lecz obowiązkiem - przypomina poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Niezałożenie maseczki w miejscu publicznym to mandat do 500 zł - podkreśla dziennik.
"Niezdyscyplinowany obywatel może też zapłacić karę administracyjną nałożoną przez sanepid - nawet do 30 tys. zł. W wielu miastach policja, straż miejska i kontrolerzy sprawdzają, czy mieszkańcy noszą maseczki w komunikacji miejskiej, sklepach czy na bazarkach" - informuje gazeta.
Powodem takich działań jest to, że wraz z kolejnymi etapami odmrażania gospodarki ludzie coraz częściej lekceważą obowiązki wynikające z pandemii - w tym noszenie maseczek - wyjaśnia Rz.
Ministerstwo Zdrowia, Komenda Główna Policji czy inspekcje handlowe przypominają, by ochrona sklepów wypraszała i nie obsługiwała klientów bez maseczek na twarzy.
"O bezpieczne autobusy zadbać mają kierowcy i kontrolerzy. O urzędy i banki - urzędnicy. Warto też pamiętać o maseczce w prywatnym samochodzie. Jeśli podróżujemy z osobami, które z nami nie mieszkają, kierowca i pasażerowie także muszą je mieć założone w czasie drogi" - przypomina "Rzeczpospolita" w poniedziałkowym wydaniu.
Osoby "do godzin popołudniowych nie wykazywały żadnych oznak, że wymagają dłuższej hospitalizacji.
Jednocześnie organizacja podtrzymuje tezy o narażaniu ludności cywilnej przez ukraińskie wojsko.
Czym jest ten niezwykły zwyczaj praktykowany tylko w tym jednym miejscy Żywiecczyzny?
Część manewrów chińskiej floty odbywa się zaledwie 20 km od tajwańskich wybrzeży.