Trwa najgorszy kryzys humanitarny w historii Libanu.
Kraj stoi na skraju upadku. Tysiące ludzi cierpi głód. Aż 75 proc. Libańczyków skazanych jest na pomoc charytatywną, a wartość lokalnej waluty spadła o 80 proc.
Caritas Internationalis zwróciła się do ministrów finansów grupy G20 z prośbą o anulowanie lub przynajmniej zmniejszenie długów krajów ubogich, aby mogły one przeznaczyć te pieniądze na programy rozwojowe. „Bez tego czeka nas śmierć. Kryzys będzie miał też tragiczne konsekwencje dla milionów syryjskich uchodźców i imigrantów zarobkowych” – zaznacza Rita Rhayem, dyrektor Caritas Liban.
To nie koronawirus jest naszym głównym priorytetem
„Liban nigdy nie był w gorszej sytuacji ekonomicznej. Imigranci cierpią. Większość z nich to kobiety pochodzące z krajów afrykańskich i azjatyckich, które pracują jako pomoc w gospodarstwach domowych. Teraz w obliczu kryzysu wiele z nich trafiło na ulicę. Caritas przygarnia je do swoich schronisk, podobnie jak wielu syryjskich uchodźców. Jest coraz więcej bezrobotnych i zepchniętych na margines ubóstwa – powiedziała Rita Rhayem. – Ten kryzys będzie miał wpływ nie tylko na Liban, ale i na kraje sąsiadujące, zwłaszcza w obliczu ciągle obowiązujących sankcji gospodarczych ze strony USA i ogromnego zadłużenia. Stąd ostatnie miesiące były prawdziwym wyzwaniem dla Caritas. Liczba osób, którym pomagamy potroiła się, a ludzi, którzy wcześniej nas wspierali, teraz na to nie stać. Szpitale borykają się z niedoborem sprzętu medycznego. Wielu biednych ludzi zaczęło wymieniać swoje ubrania i buty za jedzenie. Świat walczy z pandemią, ale my walczymy z dwiema pandemiami: jedną jest koronawirus, a drugą głód. I to nie koronawirus jest naszym priorytetem numer jeden.“
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.