Była wykładowczyni socjologii rodziny została przed dwoma laty oskarżona przez grupę studentów m.in. o "promowanie poglądów radykalno-katolickich". Postępowanie przeciw prof. Ewie Budzyńskiej przed komisją dyscyplinarną Uniwersytetu Śląskiego ruszyło dziś praktycznie od nowa.
Prof. Budzyńska ocenia, że w jej sprawie nastąpiło przyspieszenie. Jak zauważa, zbiegło się ono w czasie z ogłoszeniem propozycji tzw. pakietu wolnościowego. To projekt ustawy, który ma wzmocnić gwarancje wolności nauczania, a także wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników, a także debaty akademickiej z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego i przepisów porządkowych uczelni.
Wejście w życie nowego prawa zdecydowanie poprawiłoby procesową pozycję prof. Budzyńskiej.
W jej przekonaniu pojawiło się dążenie do zakończenia jej sprawy przed wejściem w życie wspomnianego pakietu.
Sprawę rozpatruje kolejny już skład orzekający. Kadencja części członków pierwszego z nich upłynęła w zeszłym roku wraz z końcem kadencji władz uniwersyteckich. Doszło jednak nie do uzupełnienia, a powołania całkowicie nowego składu. Po rezygnacji niektórych jego członków powołano następnych. Tak skomponowany kolejny skład wyznaczył terminy trzech rozpraw na 15, 22 i 29 stycznia.
Nie wiadomo jednak, kiedy postępowanie się zakończy. Obrońcy pani profesor z instytutu Ordo Iuris złożyli bowiem wniosek o wyłączenie z postępowania rzecznika dyscyplinarnego prof. Wojciecha Popiołka, czyli swego rodzaju oskarżyciela w tej sprawie. Zdaniem prawników prof. Budzyńskiej, powinien on podlegać wyłączeniu, ponieważ trwają dwie inne sprawy: prokuratura sprawdza, czy prof. Popiołek nie przekroczył w uniwersyteckim postępowaniu swych uprawnień lub nie dopełnił obowiązków. Sprawdza, czy "wpływał bezpośrednio na treść zeznań świadków poprzez okazywanie dwóm świadkom zeznania innego oraz wydawał świadkom protokoły ich zeznań" - jak podała gazeta.pl. Prof. Popiołek wytoczył z kolei pozew cywilny przeciwko Ordo Iuris za publikowane przez instytut wypowiedzi, dotyczące jego postępowania w sprawie prof. Budzyńskiej.
Obrońcy pani profesor wnieśli także o wyłączenie z postępowania wszystkich trojga członków obecnego składu orzekającego. Ich zdaniem, okoliczności powołania dyscyplinarnych sędziów stwarzają wątpliwości co do ich bezstronności.
Jak powiedziała mec. Magdalena Majkowska z OI, o ewentualnym wyłączeniu rzecznika dyscyplinarnego zdecydować może rektor uczelni, o wyłączeniu członków składu orzekającego - jego przewodniczący, a o ewentualnym wyłączeniu przewodniczącego składu - przewodniczący całej komisji dyscyplinarnej.
Przypomnimy: sprawa rozpoczęła się około dwóch lat temu, gdy grupa studentów w skardze do władz uczelni zarzuciła prof. Budzyńskiej narzucanie słuchaczom wykładów "ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich". Chodziło m.in. o nazywanie człowieka w prenatalnej fazie rozwoju dzieckiem. Krytyka dotyczyła także zaprezentowania badań wskazujących na negatywny wpływ posyłania dzieci do żłobków na ich rozwój, a przede wszystkim samego zreferowania przez wykładowcę definicji rodziny jako podstawowej i naturalnej komórki społeczeństwa opartej o związek kobiety i mężczyzny. Nie do przyjęcia okazało się także zaprezentowanie publikowanych w prasie naukowej wyników badań na temat skutków wychowywania dzieci przez osoby pozostające w relacjach homoseksualnych. Skarga dotyczyła także krytycznych wypowiedzi na temat eutanazji i rzekomego antysemityzmu prof. Budzyńskiej.
Rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek odrzucił część powyższej skargi, w tym zarzuty nienaukowości i antysemityzmu. Skierował jednak sprawę do uczelnianej komisji dyscyplinarnej. Zarzucił prof. Budzyńskiej, że "formułowała wypowiedzi w oparciu o własny, narzucany studentom, światopogląd, o charakterze wartościującym, stanowiące przejaw braku tolerancji wobec grup społecznych i ludzi o odmiennym światopoglądzie, nacechowane wobec nich co najmniej niechęcią, w szczególności wypowiedzi homofobiczne, wyrażające dyskryminację wyznaniową, krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży".
Prof. Budzyńska w geście protestu zrezygnowała z pracy na uczelni. Nie wpłynęło to na postępowanie dyscyplinarne, które zgodnie z prawem było kontynuowane. W ubiegłorocznej wypowiedzi podkreśliła, że nie ma pretensji do studentów, którzy ją oskarżyli. Oświadczyła natomiast, że była źle traktowana przez przedstawicieli uniwersytetu, z wyjątkiem jej bezpośredniego przełożonego prof. Wojciecha Świątkiewicza.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.