Jeden z liderów opozycyjnego ruchu Solidarność Ilja Jaszyn został w czwartek zatrzymany przed Białym Domem (siedzibą rządu) w Moskwie za protest przeciwko premierowi Rosji Władimirowi Putinowi.
37-letni Jaszyn stanął przed Białym Domem z plakatem "Putin, idź sobie!". Mimo że zorganizowanie takiej jednoosobowej pikiety nie wymaga zgody władz, po 10 minutach został on brutalnie powalony na asfalt przez czterech funkcjonariuszy Federalnej Służby Ochrony (FSO), a następnie przewieziony na pobliski posterunek milicji.
Tam oskarżono go o znieważenie milicjanta, za co grozi mu kara do 15 dni aresztu.
Jaszyn, to jeden z najpopularniejszych polityków młodego pokolenia w Rosji. Jego liberalny ruch domaga się dymisji Putina, któremu zarzuca korupcję i dławienie demokracji. Solidarność zebrała już ponad 63 tys. podpisów pod apelem o odwołanie szefa rządu, co leży w gestii prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.
"Nie ulega wątpliwości, że Putin nigdy dobrowolnie nie zrezygnuje ze sprawowania władzy w Rosji. Jego niezłomne zdecydowanie, by rządzić dożywotnio, wynika nie tyle z samej żądzy władzy, ile ze strachu przed odpowiedzialnością za dotychczasowe dokonania" - wskazuje Solidarność w swojej odezwie.
"Taki władca, to dla narodu obraza, a dla kraju - śmiertelne niebezpieczeństwo. Tego krzyża Rosja dłużej dźwigać nie zdoła" - dodaje.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.