Zawsze dziękuję tym wszystkim, którzy się modlili, szczególnie w Polsce, aby na Wschodzie dokonał się cud nawrócenia. I dokonał się bez przelewu krwi i rewolucji. Jest to prawdziwy cud fatimski – powiedział w rozmowie z KAI bp Władysław Blin.
Jaki zatem jest ideał kapłana pracującego na Białorusi?
- Musi wychodzić do człowieka. Tutaj ludzie są nieprzyzwyczajeni jeszcze do obecności kapłanów, boją się, powiedziałbym nawet, czują przed nim lęk. W wielu ludziach jeszcze tajemnica wiary powoduje jakiś wewnętrzny paraliż, wydaje im się, że są niegodni, aby Jezus do nich przyszedł. Może za mało mówimy i pokazujemy Chrystusa, który kocha i jest miłosierny. Ksiądz ma być świadkiem Chrystusa, i jeśli tak jest, to wtedy on pociąga, najpierw czysto po ludzku, a potem swą głębią. Dzięki temu w człowieku rodzi się zrozumienie i wiara. Pan Bóg daje nam światełka, jasne punkciki, które nas fascynują i pociągają. Drogę do tych światełek powinien ukazywać każdy kapłan. Jest to na pewno problem, szczególnie w miastach, gdzie jest bardzo mało kapłanów. Tam często, szczególnie młodzi ludzie, wyrwani ze swego rodzinnego środowiska zachłystują się samowolą i często gubią. Nasze duszpasterstwo na Białorusi nie jest takie łatwe i proste.
Zadowolony jest Ksiądz Biskup ze swojej diecezji?
- Ogólnie bardzo dobrze oceniam moją diecezję i Kościół na Białorusi. Często spotykam się z piękną i wielką wiarą ludzi i to mnie uskrzydla. Nasz Kościół jest młody, odradza się i ma nadal wielkie potrzeby materialne. Dlatego jako biskup muszę myśleć perspektywicznie. Wznosząc świątynie muszę pamiętać, aby były stosunkowo niewielkie, funkcjonalne, aby nie było problemów z jej utrzymaniem, remontami czy ogrzaniem. Chciałbym, aby w każdym powiecie był chociaż jeden kościół. Obecnie zostało mi do wybudowania jeszcze pięć kościołów w powiatach, gdzie nie ma w ogóle świątyni. Taki jest plan jeśli chodzi o struktury materialne mojej diecezji. Nie mówię oczywiście o remontach starych kościołów, których dość dużo mamy w zachodniej części diecezji. Muszę także myśleć o budynkach przykościelnych, mieszkaniu dla księdza, sióstr zakonnych itp.
No właśnie a o siedzibie dla siebie Ksiądz Biskup już pomyślał?
- Można normalnie funkcjonować i pracować w bloku. Obecnie mieszkam na siódmym piętrze. Mam dwa pokoje z kuchnią. Z drugiej strony biskup powinien mieć jakieś widoczne i szczególne miejsce zamieszkania. Oczywiście nie myślę tu o swojej wygodzie. W naszym kompleksie przy kościele pw. Jezusa Miłosiernego w Witebsku połączyliśmy centrum młodzieżowe z budynkami parafialnymi. Na poddaszu praktycznie są wydzielone: mieszkanie dla biskupa i pracowników kurii oraz pomieszczenia biurowe. Z drugiej strony nie chcę rozwijać administracji. Mamy trudne warunki ekonomiczne i dlatego przede wszystkim trzeba ludziom zapewnić pracę i godne wynagrodzenie. Owszem urzędy są potrzebne, ale czy wielki aparat administracyjny jest konieczny do funkcjonowania diecezji? Chyba nie.
Czyli przede wszystkim należy dbać o wymiar duchowy....
- Najważniejszy w życiu Kościoła jest jego wymiar duchowy. To jest najważniejsze. Pamiętajmy jednak, że Białoruś to nie jest kraj afrykański. Nie możemy modlić się pod parasolem i potrzebny jest do tego budynek. Cały czas musimy jednak pamiętać, że nie sprawy materialne tylko modlitwa, trwanie przy pierwszych wzorach gorliwości chrześcijańskiej są najważniejsze. Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie szybko się rozwijały nie dlatego, że były bogate. Wszyscy patrzyli na nich z podziwem i powtarzali: „Patrzcie jak oni się miłują”. Wzajemna miłość powinna być cechą każdej naszej wspólnoty, począwszy od parafii. Wzajemna pomoc daje nam siłę i jest magnesem, który przyciąga innych. Dlaczego wielu Białorusinów wybiera Kościół katolicki? Wybiera, gdyż widzi w nim: miłość, dobro i ciepło. Widzą, że żyjemy tym, co głosimy i nie urągamy swą postawą Ewangelii.
Jak sobie Ksiądz Biskup radzi sobie z polityką i władzami?
- W miejscu, gdzie przez dziesiątki lat nie było Ewangelii zadaniem numer 1 jest głoszenie Jezusa Chrystusa. Pomagać duchowo ludziom, którzy żyją na tej ziemi i w konkretnym środowisku. Należy wszędzie dostrzec dobro i to dobro docenić. Naszym zadaniem jest nie szukanie zaczepki, tylko wykorzystywanie wszelkich możliwości, w tym sytuacji politycznej, aby czynić dobro. Jeśli tak robimy wzbudzamy zaufanie i szacunek wszystkich, władzy, wierzących i niewierzących. Jeśli są problemy to trzeba je wspólnie z władzą rozwiązywać. Pan Jezus mówił, aby władze szanować, za władze trzeba się modlić, aby była jak najlepsza. Dlatego musimy robić swoje rzeczy i być autentycznymi. Wtedy będziemy cieszyć się szacunkiem władz i innych Kościołów, na tych terenach przede wszystkim naszych braci prawosławnych.
Jak wyglądają relacje z prawosławnymi braćmi?
- Kościół prawosławny jest największą wspólnotą chrześcijańską na Białorusi i dlatego co dziennie praktykujemy miłość braterską, dzielimy się tym, czego sami nie mamy za dużo. Widać to doskonale na przykładzie działalności naszej Caritas. Nie ma chyba w Witebsku wierzącego, niewierzącego, prawosławnego, katolika, który nie wiedziałby, co to jest Caritas. Robi ona tyle wspaniałych rzeczy dla wszystkich, bez względu na wyznanie, jak dokarmianie dzieci, stołówki, domy dziecka, domy starców, troska o chore dzieci w szpitalu, systematyczna opieka nad niepełnosprawnymi itd. To jest ważne, a nie prowadzenie niekiedy jałowych dyskusji.
Jak Ksiądz Biskup sobie daje radę z utrzymaniem diecezji?
- To, że ten Kościół się odrodził to jest jeden wielki cud, a to że on jakoś funkcjonuje to jest drugi wielki cud. Ze składek na diecezję to nawet na telefon nie wystarcza. Są to symboliczne sumy. Jak Pan zauważył w kurii mamy oddanych pracowników, którzy na okrągło pracują dla Kościoła. Nie liczą godzin, nie patrzą, że ktoś ich o coś poprosi, lecz sami starają się pomóc. Po ludzku patrząc wydaje się niemożliwe, aby w sensie materialnym, Kościół na Białorusi mógł się rozrastać i funkcjonować. A jednak działa dzięki przyjaciołom z Polski, Niemiec, Włoch i USA. Dzięki ich finansowemu wsparciu mogą funkcjonować struktury kościoła i parafii. Ponadto sami ludzie wspomagają Kościół czym mogą. Wiedzą, że zaczynaliśmy od zera i to ich tym bardziej motywuje do dalszej pracy. Jako biskup nie mam żadnego grosza dla siebie. Jak coś dostanę to rozdaję. Jestem tylko listonoszem, który przekazuje podarki od innych. Może szkoda, że Stolica Apostolska traktuje nasze diecezje jako historyczne, od dawna istniejące. Przez to nie otrzymujemy takiego wsparcia jak Kościoły misyjne. Jak tylko możemy to partycypujemy w funkcjonowaniu Kościoła powszechnego płacąc m.in. tzw. świętopietrze.
O czym Ksiądz Biskup marzy?
- Żebym dostał się do nieba. Po to robię to wszystko, żeby dostać się do nieba. Chciałbym, aby wszyscy, do których zostałem posłany też tam poszli, gdyż do nieba nie pójdzie nikt bez pasterza, a pasterz nie dostanie się do nieba bez swoich owieczek. Przede wszystkim trzeba widzieć chorych i potrzebujących. Był pan świadkiem rozmowy z dzieckiem, które zachorowało i dzięki naszej pomocy jest już zdrowe i chodzi do szkoły. Zmienił numer telefonu i podaje mi go, gdybym chciał do niego zadzwonić. To są takie radości, które dodają mi entuzjazmu i siły, mimo różnych nieporozumień. Jestem tylko człowiekiem, więc na pewno nie wszyscy są zadowoleni i szczęśliwi z mojej posługi, choć, jak podkreślam, bardzo się staram. Mimo wszystko przychodzą do biskupa ze swoimi radościami, raz jest to młoda para, młode małżeństwo, człowiek, który przez lata nie chodził do kościoła i w końcu przyszedł do Pana Jezusa. Jestem szczęśliwy, jak widzę, że jestem im potrzebny i co więcej, widzę, że ludzie w moim otoczeniu starają się żyć bardziej po chrześcijańsku. Nie wiele potrzebuję do szczęścia. Mam już swoje lata. Cieszę się, że przyjaciele troszczą o to, abym miał Opla do jeżdżenia, abym miał czym opłacić bieżące wydatki. W każdy wieczór wychodzę na balkon i błogosławię wszystkim przyjaciołom obejmując ich swoją miłością i modlitwą. Darczyńcom z Polski i innych krajów dziękuję za wsparcie materialne i duchowe. Jesteśmy wielką rodziną dzieci Bożych, dlatego mamy prawo do waszych serc i modlitwy. Proszę nie zostawiajcie nas samych.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.