Nagły atak zimy w Czechach spowodował już pierwszą ofiarę śmiertelną. Jak poinformowała w niedzielę straż miejska w Brnie, na jednym z tamtejszych przystanków autobusowych znaleziono zamarzniętego mężczyznę.
Według czeskich służb meteorologicznych noc z soboty na niedzielę była wyjątkowo mroźna. Aż 22 stopnie mrozu zanotowano w miejscowości Jizerka w Górach Izerskich, na pograniczu z Polską. Jak podał Czeski Instytut Hydrometeorologiczny (CzMHU), jest to nowy listopadowy rekord zimna.
Ostry mróz panował też w innych miejscach w kraju: na Szumawie, przy południowej granicy z Niemcami, zanotowano minus 15 stopni, a w Pradze było minus 9. W ciągu dnia temperatury wzrosły, ale wciąż utrzymywały się poniżej zera.
CzMHU ostrzega przed śnieżycami. Według prognoz od niedzieli do poniedziałku padać będzie w całych Czechach i miejscami może spaść nawet 30 cm białego puchu. W górach mogą wystąpić zawieje.
Przed gęstym śniegiem ostrzegają również meteorolodzy w Bratysławie. Słowacki Instytut Meteorologiczny (SMHU) ogłosił stan pogotowia obowiązujący w całym kraju od niedzielnego wieczora do poniedziałku w południe. W wyżej położonych regionach stan alarmowy ma trwać do poniedziałkowego wieczora.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.