Departament stanu USA zapowiedział, że zapewni ochronę obrońcom praw człowieka i innym osobom, których nazwiska ujawniono w przeciekach z portalu WikiLeaks, przez co ich życiu może zagrażać niebezpieczeństwo - podała w środę agencja Reutera.
"W tych dokumentach znajdują się wyraźnie wskazane źródła, ludzie, zwłaszcza w państwach autorytarnych, którzy kontaktowali się z (amerykańską dyplomacją), jesteśmy przekonani, że publikacja tych materiałów zagrozi życiu konkretnych ludzi" - powiedział rzecznik departamentu P.J. Crowley.
"Nasze ambasady na całym świecie utrzymywały kontakt z działaczami praw obywatelskich i obrońcami praw człowieka. Ostrzegliśmy ich przed tym, co nadchodzi. Jesteśmy gotowi pomóc im i bronić ich jak tylko możemy, jeśli zajdzie taka potrzeba" - dodał.
Crowley nie chciał sprecyzować, czy USA będą udzielać azylu takim osobom.
Demaskatorski portal WikiLeaks przekazał wybranym mediom ponad 250 tys. poufnych depesz dyplomatycznych amerykańskich ambasad, które zaczęto publikować w niedzielę.
Starszy rangą przedstawiciel amerykańskiej administracji ocenił, że na skutek przecieków z WikiLeaks stosunki dyplomatyczne USA mocno ucierpiały.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.