Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz zapowiedział w środę, że na głosowanie w Sejmie poprawek Senatu ws. ograniczenia subwencji dla partii politycznych w Platformie zarządzona zostanie dyscyplina. SLD i PiS poprawek nie poprze.
"Będziemy się starali, żeby 100 proc. naszych posłów przybyło na to głosowanie" - powiedział Tomczykiewicz.
W środę senatorowie zaproponowali poprawki ograniczające o 50 proc. subwencje budżetowe dla partii politycznych od 1 stycznia 2011 roku.
Tomczykiewicz oświadczył na środowej konferencji prasowej, iż wierzy w to, że po kampanii przed wyborami samorządowymi, a także po ślubowaniu nowych posłów w miejsce tych, którzy odeszli do samorządu, w klubie PO będzie 100-proc. frekwencja.
"Te 50 proc. (ograniczenia subwencji - PAP), które zaproponowaliśmy, naszym zdaniem powinno być do zaakceptowania dla partii opozycyjnych, ale liczymy na posłów niezależnych, którzy mówili, że finansowanie partii politycznych powinno być na niższym poziomie. To może dać nam kilka dodatkowych głosów, które zdecydują o tym, że taka propozycja zostanie przegłosowana" - mówił szef klubu Platformy.
Tomczykiewicz tłumaczył, że mimo chęci zawieszenia subwencji całkowicie propozycja tej treści nie wyszła z Senatu, bo taka poprawka izby wyższej byłaby sprzeczna z konstytucją.
Poprawek nie zamierzają poprzeć posłowie SLD. "Chcemy przejrzystego działania partii politycznych, niech prawo będzie dla wszystkich jednakowe i bardzo przejrzyste i też niech finansowanie będzie tak, jak we wszystkich krajach europejskich - z budżetu państwa" - mówił Grzegorz Napieralski na konferencji prasowej.
Przypomniał, że Sojusz postulował obcięcie subwencji budżetowej dla partii o 50 proc. "Taka propozycja została złożona i skoro została odrzucona, to znaczy, że tutaj nie chodzi o merytoryczne przesłanki, nie chodzi o oszczędzanie, tylko chodzi o grę polityczną. Na grę polityczną ja się nie zgadzam" - zaznaczył lider SLD. Powiedział, że jego klub nie poprze poprawek Senatu.
"Nie podjęliśmy decyzji w tej sprawie" - powiedział w środę wieczorem PAP wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz. "Żałuję, że PO zabrakło odwagi, żeby zawiesić całkowicie finansowanie na kolejne lata" - dodał.
Również klub PSL nie podjął jeszcze decyzji, czy poprze zaproponowane zmiany. "To jest dalszy ciąg demagogii, ale demagogii sprytnie zrobionej. Przeprowadzono badania socjologiczne i z tych badań wynika, że społeczeństwo olewa partie polityczne i ma je w dalekim poważaniu. Pewnie i słusznie, bo partie w tej chwili głównie prowadzą prywatną walkę, a nie zajmują tym, czym w demokratycznym państwie powinny" - powiedział PAP Stanisław Żelichowski.
Zaznaczył, że PSL nie zgodzi się na propozycje, aby finansowanie partii politycznych sprowadzić do "podziemia". "Zależy nam na przejrzystym procesie finansowania partii politycznych, choć jako partia współrządząca moglibyśmy sobie poradzić bez budżetowych subwencji, ale nie chcemy doprowadzać do takiej sytuacji" - powiedział szef klubu Ludowców.
Przeciwne poprawkom będzie PiS. Z informacji uzyskanych przez PAP w klubie PiS wynika, że posłów tego ugrupowania obowiązuje dyscyplina obecności podczas głosowania. "Odpowiedzialność każdego posła powinna polegać na tym, aby w tym przypadku być na posiedzeniu i zagłosować zgodnie z rozsądkiem. Rozsądek w tej sprawie nakazuje być przeciw poprawkom" - powiedział PAP członek komitetu politycznego PiS Jarosław Zieliński.
"Przyjmując je cofalibyśmy się o całą epokę, jeśli chodzi o rozwój demokracji w Polsce. Wybór jest jasny: albo rozliczanie się z wydatków pochodzących z budżetu i kontrola nad nimi, albo niejasne kontakty z często szemranym biznesem i brak kontroli" - dodał.
Przyjęte w środę przez Senat poprawki wprowadzają do nowelizacji ustawy o partiach politycznych ograniczenie subwencji dla partii o 50 proc. od przyszłego roku. Ograniczenie dotyczyć ma wszystkich partii mających prawo do korzystania z takich subwencji - także tych, które nie znalazły się w parlamencie, a osiągnęły co najmniej 3-proc. próg w wyborach. Teraz poprawkami Senatu, być może już w piątek, zajmą się posłowie.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.