Że w snach – przerażające, ale niech już będzie. Ale na jawie?
Kto by lubił być wywoływany do tablicy? No, może są tacy, którzy lubili. Jeśli mogli się popisać. Ja raczej nie miałem czym, więc niespecjalnie lubiłem. Na lekcji błysnąć, zaskoczyć przedstawiciela pedagogicznego ciała nietypowym wnioskiem albo nieszablonową wiedzą? Owszem. Ale każdego dnia mieć w małym paluszku materiał z kilku różnych przedmiotów? E, na to miałem za małą głowę. Albo raczej za mało pofałdowany mózg. Nauczyciele wprawdzie z niewiadomego powodu twierdzili – wszak nie przeprowadzili żadnego badania – że to raczej kwestia lenistwa, ale tą opinią się nie przejmowałem. Przeczuwałem, co wprost usłyszałem na wykładzie kilka lat później. Że to nie pracowitość, a lenistwo są motorem postępu. No bo jak by człowiek nie kombinował, co zrobić, żeby nie musieć się narobić, to do dziś by biegał po stepach i lasach za mamutami, czyż nie? Światły pogląd ten był jednak odpowiedzialnym za niesienie przed nami kagańca oświaty w szkole średniej nieznany. Albo co najmniej skrzętnie przed nami skrywany. Regularnie więc, rzekomo dla naszego dobra, usiłowali sprawdzać poziom naszej (nie)wiedzy.
I tak pewnego dnia wywołany do tablicy na języku polskim usiłowałem znaleźć w zakolach mózgowych coś, co pasowałoby do pytań, jakie zadawała mi nasza polonistka. A w głowie jakaś pustka. Coś tam kręciłem, coś udawałem – wszak to nie matematyka. W końcu padło pytanie:
– Który z autorów tego kręgu wydaje ci się najciekawszym?
– Franz Kafka – odpowiedziałem bez namysłu. Chyba dlatego, że w stresie żadne inne nazwisko za skarby świata nie chciało mi się przypomnieć.
– Dlaczego? – spytała wyraźnie zaskoczona.
Jakiż błąd! Jakie nieopatrzne pytanie! W tej chwili, już prawie pobity, na nowo podniosłem tarczę dzielnie odparowując jej cios, a kopia słów wzmocniona okruchem wydobytym z pamięci zadała pchnięcie nadspodziewanie celne:
– Bo uważał, że życie to koszmar – rzuciłem jedyne, co zapamiętałem po dawnej już lekturze podręcznika, a co mogło zabrzmieć, jakbym był dzieł znanego prażanina wytrawnym znawcą.
I na tym odpytywanie niespodziewanie się skończyło. Nie sądzę, by Pani Profesor uwierzyła, że trawiony niezgodą na otaczającą mnie rzeczywistość czytam do poduszki Kafkę. Najpewniej szacownej pani polonistce o dobry sercu żal się zrobiło biednego, skłonnego życie traktować jak koszmar ucznia. Nie wiem. Po latach mam jednak wrażenie, że ta moja podstępna odpowiedź zaczyna się na mnie mścić, stając się swoistym proroctwem. No bo czy to, co dziś czytam, albo to co widzę, coraz częściej nie przypomina jakiegoś sennego koszmaru wariata?
Nie zamierzam Szanownych Czytelników jakoś specjalnie epatować wyliczaniem niezliczonej ilości absurdów z jakimi przychodzi się nam mierzyć, ale nie sposób nie wymienić choć niektórych. Ot, ideologia gender z przydawkami urągająca wiedzy biologicznej, a zyskująca powoli status jedynie słusznej, walka z rasizmem sprowadzona do nietolerancji wobec białych, przeciwstawianie się nietolerancji cenzurą i kneblowaniem, motywowana troską o przyrodę obrona przywilejów najbogatszych i parę innych. Na naszym rodzimym podwórku nie sposób nie wspomnieć wielu przykładów przekręcenia prawdy w imię (rzekomej) prawdy czy usprawiedliwiania u swoich tego samego, za co od czci i wiary odsądza się przeciwników. O drobiazgach dotyczących życia codziennego już nie mówiąc. Czy w takim świecie da się jeszcze żyć? A nie ma innego wyjścia.
Nie wiem czy za mojego życia ludzkość powróci do jako takiej normalności. Że kiedyś – by po jakimś czasie znów rzucić się w odmęty absurdu – jestem przekonany. Ale w tej chwili owej epidemii obłędów bez jakiegoś cudu już chyba nie da się powstrzymać. Można za to chyba zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze budować przestrzenie prawdy, rozsądku, uczciwości i wszelkiego dobra w sobie samych i wśród przyjaciół. Po drugie, do tego samego zachęcić tych, którzy dziś już tylko biadolą. Bo narzekaniem świata nie zmienimy. A zmienimy, jeśli to, co będziemy mieli światu do zaoferowania będzie ciekawsze i przyjaźniejsze, niż proponowane przez współczesność koszmary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.