W zamieszkach w środkowo-zachodniej części Tunezji zginęło podczas weekendu co najmniej 35 osób - poinformowała we wtorek w Paryżu przewodnicząca Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH) Souhayr Belhassen.
Bilans ofiar społecznej rewolty, która wybuchła 17 grudnia po samospaleniu się młodego Tunezyjczyka "wzrósł tragicznie" po manifestacjach, do jakich doszło weekend w Regebie, Tali i Al-Kasrajnie - dodała Belhassen.
26-letni Mohamed Bouazizi podpalił się przed budynkiem rządowym w Sidi Bouzid na znak protestu przeciwko bezrobociu; policja skonfiskowała mu wózek z warzywami i owocami.
Belhassen, która sama jest Tunezyjką, oświadczyła też, że liczba rannych jest bardzo duża. "Nie da się ich policzyć" - powiedziała.
W końcu ubiegłego tygodnia, jeszcze przed gwałtownymi zamieszkami podczas weekendu w trzech miastach w środkowo-zachodniej części Tunezji, bilans ofiar protestów wynosił cztery osoby, w tym dwie, które popełniły samobójstwo.
Według Belhassen niepokoje miały również miejsce w miastach na wybrzeżu, które jest popularnym celem turystycznym. Doszło do nich w mieście Susa we wschodniej Tunezji i w Bizercie na północy.
Według poniedziałkowych informacji podawanych przez tunezyjskie władze podczas weekendu w Al-Kasrajnie, Tali i Regebie zginęło 14 osób a według opozycji - ponad 20.
Natomiast według poniedziałkowego komunikatu Amnesty International, w sobotnich i niedzielnych zamieszkach co najmniej "23 osoby zostały zabite przez siły bezpieczeństwa".
Jak podała AI, siły bezpieczeństwa zaczęły strzelać do manifestujących w Tali, Al-Kasrajnie i Regebie, gdzie ludzie protestowali przeciwko warunkom życia, bezrobociu i korupcji. W Al-Kasrajnie zginęło w niedzielę - według świadków AI - 13 osób, a w Tali i Regebie po pięć.
Społeczne niepokoje na tle bezrobocia w Tunezji nie mają precedensu od czasu, gdy 23 lata temu władzę objął obecny prezydent Zin el-Abidin Ben Ali.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.