Przed Świątynią Opatrzności Bożej radosna atmosfera oczekiwania na nowych błogosławionych. Nie wszyscy się zmieścili.
Autokarami, prywatnymi samochodami, pociągami... Przed Świątynię Opatrzności Bożej chciało dotrzeć wielu, dane było nielicznym. Udało się Pilar i Stefanowi Zygadło, którzy na beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej przylecieli aż z hiszpańskiej Sevilli. Wraz z czwórką dzieci: Lois Kazimierzem, Marysią, Ireną i Klarą chcą uczestniczyć w niezwykłym wydarzeniu.
Tomasz Gołąb /Foto Gość Pielgrzymka na beatyfikację była prezentem Pilar Zygadło, hiszpańskiej lekarki dla męża, muzyka z Sevilli. Na uroczystość przyjechali z czworgiem dzieci.- Prymasa nie znałem osobiście. Zaledwie raz uczestniczyłem w rekolekcjach, które odprawiał u św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. W czasie stanu wojennego, gdy nie udało mi się dostać na studia muzyczne, słowa kardynała pomogły mi wówczas "pozbierać się" - mówi skrzypek Królewskiej Orkiestry Symfonicznej w Sewilii, który odkrył nabożeństwo do kard. Wyszyńskiego, a dziś chce pokazać swoim dzieciom dwoje wielkich Polaków, wynoszonych na ołtarze.
Przed Świątynię Opatrzności Bożej przyjechały jednak głównie pielgrzymki z Polski, m.in. z Iłowa, Mielęcina, Jabłówka, Opoczna. Z gór i znad morza.
- Cieszymy się z nowych błogosławionych. Modliliśmy się o ich beatyfikację - mówią Roman i Maria Rymanowscy, którzy przyjechali z innymi autokarem z Lęborka k. Łeby.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...