Walkę z trądem na świecie należy zacząć od budzenia wśród ludzi świadomości, że trąd istnieje – mówiła Anna Sułkowska, kierownik Sekretariatu Misyjnego Jeevodaya, wspierającego Ośrodek Rehabilitacji Trędowatych w Indiach podczas debaty zorganizowanej 25 stycznia przez Pallotyńską Fundację Misyjną Salvatti.pl. Odbyła się ona w warszawskiej klubokawiarni „Mam ochotę” z okazji przypadającego w ostatnią niedzielę stycznia 58. Światowego Dnia Chorych na Trąd.
Większość krajów wysoko rozwiniętych zapomniała o trądzie, chociaż w średniowieczu była to częsta choroba w Europie, także w Polsce. Dowodem na to jest budynek leprozorium, który do dzisiaj stoi w Poznaniu – przypomniała dr Anna Doboszyńska, prof. Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Lekarka organizowała praktyki studentów wśród chorych na trąd w Indiach. Ze swoimi praktykantkami pomagała w pracy świeckiej misjonarce, dr Helenie Pyz, która od ponad 20 lat wspiera chorych na trąd, przyjmując ich w ośrodku Jeevodaya, w środkowych Indiach, od świtu do zmroku, często bez przerwy na posiłek.
Dr Kazimierz Szałata, prezes Fundacji Polskiej Raoula Follereau przytoczył przykład Mali - kraju, który dzięki rządowym programom walki z trądem całkowicie pozbył się tej choroby. W ramach tych akcji prowadzono edukację na temat trądu w szkołach, promowano regularne badania i zintensyfikowano pomoc medyczną dla cierpiących na tę chorobę.
Szałata dodał, że w efekcie międzynarodowych działań fundacji Follereau wyleczono 14 mln trędowatych. Uwolnieni od bakterii, już nie zarażają. Przypomniał wyliczenia Raoula Follereau, znanego z walki na rzecz trędowatych w latach 60. i 70., z których wynikało, że gdyby w okresie zimnej wojny każde z mocarstw przeznaczyło na walkę z trądem równowartość produkcji jednego bombowca, udałoby się wyleczyć wszystkich trędowatych. - Niestety, tylko jeden kraj w Europie, Luksemburg, corocznie przeznacza z budżetu państwa dotację na rzecz walki z trądem – mówił Szałata. To jednak za mało, by stworzyć odpowiednie zaplecze medyczne dla chorych. Leki można otrzymać od Światowej Organizacji Zdrowia, ale trzeba pokonać potężną barierę biurokracji. Wielu pacjentów, zwłaszcza w indyjskich wioskach, nie ma na nie szans.
Tymczasem ludzie trędowaci są izolowani społecznie, wydalani z rodzin, a jeśli rodzina ich nie wyrzuci, sami usuwają się ze społeczności, bo nikt nie chce utrzymywać z nimi kontaktu. Żyją tak, jakby nie istnieli. Głównie żebrzą przy świątyniach. Ich życie jest tym bardziej tragiczne, że na trąd się nie umiera. - Z tą chorobą, nawet bez palców, dłoni czy stóp można żyć długo – uważa Anna Sułkowska.
Eksperci goszczący w debacie przyznali, że aby skutecznie walczyć z trądem, oprócz niesienia pomocy medycznej, trzeba likwidować ubóstwo, podnosić poziom higieny i tworzyć godne warunki życia. Wszyscy powinniśmy być tym zainteresowani. Nie tylko z powodu empatii i współczucia. W dobie globalizacji i intensywnego przemieszczania się ludności świata, trąd dotyczy także mieszkańców krajów rozwiniętych.
Trąd wywołują bakterie podobne do prątków gruźlicy, ale zasadniczo się od nich różnią. Prątki gruźlicy dają się wyizolować i można je hodować na sztucznym podłożu. Prątki trądu – nie. Dlatego niezwykle trudno jest prowadzić nad nimi badania naukowe. Choroba zaczyna się od zmiany zabarwienia skóry. Powoduje uszkodzenie tkanki nerwowej w tym obszarze. W jej następstwie człowiek nie czuje dotyku, uderzenia czy bólu. Dlatego dochodzi do okaleczeń. Tymczasem wcześnie rozpoznany trąd można całkowicie wyleczyć i uniknąć etapu choroby, w którym dochodzi do samoistnej amputacji rąk czy nóg. Dlatego tak ważne jest wczesne rozpoznanie choroby – wyjaśnia dr Doboszyńska.
W tym roku z okazji Dnia Walki z Trądem, 30 stycznia abp Henryk Hoser odprawi Mszę św. w katedrze warszawsko-praskiej o godz. 12.00 w intencji chorych na trąd i tych, którzy walczą z tą chorobą. Jak co roku Fundacja Follereau zaprasza do tramwaju misyjnego, który wyruszy o godz. 13.00 z zajezdni Mokotów. W tramwaju wolontariusze będą rozdawać ulotki o trądzie.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.