Choć przez wieki stosowanie kary śmierci było oczywiste i dopuszczalne, to dziś więcej argumentów przemawia za jej odrzuceniem – uważają o. prof. Jacek Salij i ks. prof. Andrzej Szostek.
Teolog i etyk rozmawiali o karze śmierci podczas „Debaty dwóch ambon” u lubelskich dominikanów 28 stycznia. Dyskusja była częścią obchodów święta św. Tomasza z Akwinu. Ks. prof. Andrzej Szostek przypomniał, że spór o karę śmierci rozgorzał dopiero od czasów humanizmu oświeceniowego. W związku z tym, jak zauważył, także św. Tomasza należy zaliczyć do retencjonistów, czyli zwolenników utrzymania kary śmierci, „choć z bardzo ważną intencją osłabienia tego stanowiska”. Etyk przywołał zasadniczy argument św. Tomasza mówiący o tym, że człowiek ma się do społeczności tak, jak część do całości i dla zachowania całości czasem trzeba pozbyć się części. - Jak na owe czasy św. Tomasz wykazał bardzo silną tendencję abolicjonistyczną, twierdząc, że w pewnych sytuacjach kara śmierci jest usprawiedliwiona, ale równocześnie przeciwstawiając się nadużyciom w tym względzie – mówił ks. prof. Szostek.
Zastanawiając się, jakie są argumenty zwolenników kary śmierci, ks. prof. Szostek przywołał współczesnego tomistę, jezuitę ks. Tadeusza Ślipko. Uważał on, że porównanie św. Tomasza brzmi totalitarnie, bo sugeruje, że społeczeństwo ma większą wartość niż poszczególny człowiek. Zamiast tego ks. Ślipko, a za nim ks. prof. Szostek, opisywał sytuację agresora i niewinnego człowieka. – Byłoby paradoksem, gdybyśmy za bardziej godne uznali zachowanie życia agresora niż ofiary. Jeśli dochodzi do sytuacji, że człowiek zagrożony jest śmiercią i nie widzi innej możliwości, jak zadanie śmierci agresorowi, ma do tego prawo – mówił były rektor KUL. Jego zdaniem sam agresor przez swój akt wyłącza się z ochrony przykazania „nie zabijaj”. Analogicznie, jeśli państwo ma w ręku kogoś, kto jest mordercą, ma prawo zadać cios temu agresorowi. Ks. Ślipko uważa, że państwo przejmuje na siebie prawo do respektowania cudzego życia, które obowiązuje nawet wtedy, gdy ofiara nie żyje.
W odpowiedzi na ten argument ks. prof. Szostek przypomniał, że biologiczne życie człowieka wprawdzie nie jest wartością najwyższą, ale jest dobrem fundamentalnym. - Są inne dobra, które człowiek może podczas życia rozwinąć, pod warunkiem, że żyje. A jeśli człowiek jest istotą, której nigdy nie można traktować instrumentalnie, którą trzeba mieć zawsze na oku jako cel, to uderzając w życie, jednocześnie odbiera mu się wszelkie możliwości rozwoju - mówił. Dodał, że w sytuacji agresora i ofiary można założyć intencje napadniętego jako unieszkodliwienie agresora, nie zabicie. Przy karze śmierci nie da się utrzymać takiej konstrukcji. Przypomniał też, że nie zawsze można mówić o wyrównaniu sprawiedliwości, na co wskazują wielokrotne wyroki śmierci, nie da się też utrzymać argumentu o odstraszeniu karą śmierci innych potencjalnych zabójców, bo statystyki tego nie potwierdzają.
- U podstaw stanowiska abolicjonistycznego stoi głębsza myśl: kara ma mieć w sobie nadzieję. Nigdy nie może być dobiciem, jest po to, by człowiekowi dać szansę nawrócenia – przypomniał etyk. I przywołał słowa Jana Pawła II z "Evangelium vitae", gdzie papież mocno podkreśla pedagogiczny wymiar kary. Pisał też o tym, że nie powinno się sięgać po najwyższy wymiar kary, poza przypadkiem absolutnej konieczności, gdy nie ma innych sposobów ochrony społeczeństwa, dziś jednak takich przypadków być może nie ma już wcale. - Papież mówi, że jeśli ma na czym polegać postęp, pokazujący miejsce życia, jako fundamentalnego dobra, to powinniśmy wyciągnąć wniosek, że stać nas na to, by z kary śmierci już zrezygnować – stwierdził ks. prof. Szostek. Jego zdaniem jest to wynik rozwoju świadomości moralnej.
O. Jacek Salij przypomniał, że w Starym Testamencie kara śmierci była czymś oczywistym i stanowczo stała na straży życia ludzkiego i jego świętości, a także na straży wiary w Boga. Zauważył, że według biblijnej wykładni na tę karę zasługiwało także zwierzę, które zabiło człowieka, a w niektórych przypadkach także właściciel zwierzęcia. Karę śmierci stosowano także wobec ludzi, którzy niesprawiedliwie oskarżali kogoś o zbrodnie zasługujące na tę karę. Teolog dodał przy tym, że w Starym Testamencie znane są wyroki niesprawiedliwe albo morderstwa sądowe, np. zorganizowane przez królową Izebel na Nabocie w celach majątkowych. - Niewinnie został zasądzony i stracony sam Pan Jezus. To są argumenty przeciwko karze śmierci, które przypominają nam, że można ją wymierzyć niewinnie w różnych niegodziwych celach – mówił.
Przywołał również dwie wielkie tradycje przeciwko karze śmierci obecne w kulturze europejskiej. Po pierwsze w żywotach władców podkreślano mocno, że dany władca „starał się swojego miecza krwią zbrodniarzy nie brudzić”. Po drugie, mówił, tam w Europie, gdzie panował ustrój monarchiczny, sprawiedliwość i miłosierdzie były rozłożone między króla i królową. Jako przykład podał żywot św. Jadwigi, gdzie podkreślono, że choć obowiązkiem księcia było karać, także surowo, to Jadwiga potrafiła tak jakoś to rozwiązać, że wszystkich zbrodniarzy kierowano na budowę kościoła w Trzebnicy.
O. Salij zauważył, że stosowanie kary śmierci narosło w czasach nowożytnych, bo wzrosła liczba przestępstw, za które karano śmiercią, np. w Anglii na przestrzeni XVIII wieku - z 50 do 200. - Ludzie coraz mniej bali się potępienia wiecznego i trzeba było ich straszyć karą śmierci. Tradycja żydowska chlubi się tym, że choć kara śmierci była tam dopuszczona, to nie sprawowano jej nigdy za przestępstwa przeciwko własności. Trzeba było dopiero uwierzyć w boga, któremu na imię mamona, by i to przestępstwo karą śmierci zagrozić - mówił dominikanin.
Przypomniał także, że przeciw karze śmierci przemawia fakt, że jest ona nieodwracalna. Jego zdaniem głosy za karą śmierci często są protestem przeciwko złej praktyce penitencjarnej, ale jest to droga na skróty.
Debatę w lubelskiej bazylice dominikańskiej poprzedziła Msza św. pod przewodnictwem abpa Józefa Życińskiego.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.