W PE podczas debaty o sytuacji na Białorusi i kryzysie migracyjnym pojawiły się apele o większą presję wobec reżimu Łukaszenki, który instrumentalizuje migrantów. "To nie jest kryzys migracyjny. To nie jest kwestia migracji. To kryzys bezpieczeństwa" - mówił podczas niej wiceszef KE Margaritis Schinas.
Schinas, który rozpoczął debatę, działania reżimu Łukaszenki nazwał zdecydowaną próbą wywołania kryzysu, będącą częścią szerszego, wspólnego wysiłku na rzecz destabilizacji Unii Europejskiej i testowania jej jedności i determinacji.
"To nie jest kryzys migracyjny. To nie jest kwestia migracji: to kryzys bezpieczeństwa. Granice Polski są testowane. Granice Litwy, Łotwy także. Ale to są granice Europy. Wyzwanie dla jednego jest wyzwaniem dla wszystkich. UE zdecydowanie potępiła i nadal zdecydowanie potępia tę instrumentalizację ludzi. Rada Europejska zidentyfikowała to zagrożenie na posiedzeniach w czerwcu i październiku. A przewodnicząca von der Leyen stanęła przed tą izbą we wrześniu i powiedziała jasno, że nie będzie to tolerowane" - wskazywał.
Przekonywał, że szlaki tranzytowe wykorzystywane przez przemytników do sprowadzania migrantów na białoruską granicę są jeden po drugim zamykane. "Loty z Bagdadu przez Dubaj, Bejrut, Stambuł, Damaszek i Taszkent zostały wstrzymane. Europa liczyła na swoich przyjaciół i jest ich wielu. Dajemy jasno do zrozumienia, że nie ma luk, które można by wykorzystać w partnerstwach, które Unia Europejska utrzymuje na całym świecie. Ponieważ sprawa wykracza daleko poza granice Europy - jest to kwestia globalnego zaniepokojenia, gdy niewinni ludzie są wykorzystywani" - zaznaczył.
Przekazał też, że w ramach reakcji na kryzys bezpieczeństwa, wywołany przez Białoruś na granicy z Polską, Komisja Europejska zaproponowała we wtorek stworzenie czarnej listy, na której byliby umieszczani przewoźnicy, zajmujący się lub ułatwiający przemyt lub handel ludźmi do UE.
Wśród reperkusji dla przewoźników, zaangażowanych w ten proceder, KE proponuje możliwość ograniczenia działalności na rynku unijnym, zawieszenie licencji lub zezwoleń, zawieszenie prawa do tankowania lub przeprowadzania napraw w UE oraz zakaz tranzytu lub przelotu nad przestrzenią powietrzną Wspólnoty, czy zakaz zawijania do portów w Unii.
Eurposeł Ryszard Legutko (PiS) podczas debaty odczytał list premiera Morawieckiego ws. sytuacji na Białorusi. "Premier rządu mojego kraju Mateusz Morawiecki miał tu przyjechać. Niestety nie umożliwiono mu tego, ale poprosił mnie, żebym przekazał treści, które chciał tutaj wyrazić. Czynię to tym chętniej, że one odzwierciedlają poglądy mojej grupy, wielu milionów moich rodaków, a także mieszkańców Europy" - rozpoczął Legutko, który występował w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR).
"W tej chwili kilkanaście tysięcy polskich funkcjonariuszy i żołnierzy patroluje wschodnią granicę Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od czasów żelaznej kurtyny integralność granic Polski i krajów bałtyckich jest zagrożona. To jest długi cień neoimperialnej polityki Rosji. Od kilkunastu tygodni Łukaszenka posyła każdego dnia na granicę setki cywilów. I to nie jest wcale powtórzenie kryzysu migracyjnego z 2015 roku. Mamy do czynienia z zaplanowaną akcją prowokacyjną, której migranci są tylko narzędziami Łukaszenki, a celem jest destabilizacja w Europie" - relacjonował polski europoseł.
"Zamiarów Łukaszenki nie trzeba dowodzić. On sam dostarcza takich dowodów. +Zmasakrujemy wszystkie szumowiny, które wy, czyli Zachód, finansowaliście+. Te słowa nie padły na tajnej naradzie. Wypowiedział je Łukaszenka w telewizji BBC. Rosja Władimira Putina od lat konsekwentnie dąży do odbudowania pozycji imperialnej i podporządkowania sobie części Europy. Jej siłą jest nasza bierność. Kiedy napadała na Gruzję, nie byliśmy się w stanie jej przeciwstawić. Kiedy wydzierała Ukrainie Krym, nie byliśmy w stanie jej powstrzymać. Kiedy Łukaszenka fałszował wybory prezydenckie zabrakło nam determinacji, by obronić naród białoruski przed dyktaturą. Kiedy sam Władimir Putin zaczynał rozgrywkę, której celem było rozgrywanie poszczególnych krajów europejskich, zabrakło na solidarności, która postawiłaby tamę budowie gazociągu Nord Stream 2" - kontynuował Ryszard Legutko.
"Na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy, abyśmy to sobie uświadomili" - zaapelował Mateusz Morawiecki w liście odczytywanym przez eurodeputowanego i zaproponował w 7 punktach dalsze działania.
"Po pierwsze żadnych ustępstw. Sprawy zaszły za daleko. Rosja i Białoruś przekroczyły wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można. Po drugie nic o nas bez nas. Każda próba rozwiązania konfliktu musi bazować na porozumieniu. Każda próba negocjacji z pominięciem niektórych państw, to sukces Władimira Putina. Po trzecie solidarność wobec wspólnego zagrożenia. Ta sprawa nie dotyczy Litwy, Łotwy, Polski i Estonii - to jest sprawa szersza. Po czwarte słowa już nie wystarczą. Musimy działać zdecydowanie m.in. przez sankcje. Po piąte współpraca transatlantycka. Ten konflikt ma wymiar starcia cywilizacyjnego i wymaga to stosownej odpowiedzi nie tylko w ramach UE, ale także poszerzenia współpracy o NATO. Po szóste wspólna polityka energetyczna. Unia jest przedmiotem szantażu energetycznego Rosji dlatego, że nadal w polityce energetycznej gramy przeciw sobie, a nie dla siebie nawzajem. Dopóki to się nie zmieni możemy być pewni, że Putin będzie rozgrywał te interesy na swoją korzyść. Po siódme Europa to więcej niż UE. Państwa, które pozostają poza Unią, takie jak Ukraina czy Mołdawia muszą dostać sygnał, że nie zostaną same na pastwie neoimperialnej polityki Moskwy" - zakończył Legutko.
Europosłowie PO wezwali do zwiększenia presji na reżim Łukaszenki. Europoseł Andrzej Halicki (PO) stwierdził, że "dyktatorzy Łukaszenka i jego sojusznik Putin zaatakowali Europę, chcieli nas podzielić, chcieli nas skłócić, dlatego tak ważna jest ta szybka, zdecydowana i jednolita odpowiedź i nasza solidarność również w tej izbie". "Musimy mówić jednym, silnym głosem" - podkreślał.
"Ale ta sytuacja na granicy nie może przysłonić tego, co dzieje się na Białorusi. Prawie 1000 osób - politycznych więźniów jest torturowanych w więzieniach przez Łukaszenkę. Muszą być wolni, tak jak cały naród białoruski. Także Polacy - Andrzej Poczobut, Andżelika Borys, czy mój młody przyjaciel Siarhiej Korshun. Oni muszą uzyskać wolność i musimy im w tym pomóc. Nie możemy się od nich odwrócić. Ten, który porywa samoloty jest terrorystą. Ten, który doprowadza do śmierci swoich obywateli czy obywateli innych państw jest zbrodniarzem. Miejsce terrorysty i zbrodniarza jest przed Trybunałem Karnym w Hadze. I musimy solidarnie go tam zaprowadzić" - dodał Halicki.
"Solidaryzujemy się zarówno z ofiarami reżimu Łukaszenki, które znalazły się w przygranicznym potrzasku, jak i więzionymi i represjonowanymi białoruskimi opozycjonistami. Tylko wspólna presja na Łukaszenkę doprowadzi do zaprzestania przemocy i narażania życia niewinnych ludzi" - podkreślał europoseł Tomasz Frankowski (PO) w debacie.
Europosłanka Polski2050 Róża Thun powiedziała, że konflikt na granicy z Polską jest na rękę Łukaszence, bo odwraca uwagę od zbrodni, które popełnia on na swoich obywatelach.
"Większość z nas skupia się wyłącznie na dramacie humanitarnym na granicy białorusko-polskiej. Ten konflikt na granicy jest bardzo na rękę Łukaszence, bo odwraca uwagę od zbrodni, które on popełnia na obywatelach Białorusi. A na Białorusi jest dziś więcej więźniów politycznych niż w Rosji i żaden przywódca europejski przy jakimkolwiek spotkaniu nie może przemilczeć przestępstw zbrodniczego reżimu Łukaszenki" - przypomniała polityk zasiadająca w PE w ławach liberalnej frakcji Odnowić Europę (RE).
"Nie wolno mówić albo o sytuacji na granicy, albo o terrorze, łamaniu praw podstawowych wewnątrz Białorusi, bo to nie jest albo-albo. To jest suma. Suma ofiar Łukaszenki wspieranego przez Putina. Ofiarami są obywatele Białorusi albo innych krajów przywiezieni na tę właśnie granicę. Czy jest jeszcze ktoś, kto nie rozumie, że tylko wspólnie, przestrzegając wspólnego prawa europejskiego, że tylko ta wspólnota europejska może zatrzymać tych okrutnych szaleńców?" - pytała retorycznie Thun.
Głos w debacie zabrała też europosłanka Sylwia Spurek (Zieloni). "Mam jedną minutę i chcę ją przeznaczyć na to, żeby podziękować tym, którzy pomagają na granicy: GrupaGranica, Nomada, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Homo Faber, Polskie Forum Migracyjne, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Salam LAB, Dom Otwarty, Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, Inicjatywa Chlebem i Solą, http://uchodźcy.info, Kuchnia Konfliktu, Katarzyna i Maciej Stuhrowie, Elżbieta Podleśna, Grażyna Chyra, Monika Tomaszewska, Mikołaj Kiembłowski, Mirosław Miniszewski, Katarzyna Poskrobko, Joanna i Jarosław Koniarscy, Katarzyna Weremczuk, Joanna i Marek Jacel, Michał Sutyniec, Kamil Syller oraz wiele innych osób" - powiedziała podczas debaty w PE.
"Oni robią to, bo Komisja Europejska jest nieskuteczna. Dziękuję!" - dodała Spurek.
Wcześniej, w innej debacie poświęconej wynikom ostatniego szczytu UE, głos zabrała b. premier Beata Szydło (PiS). Jak stwierdziła, w obliczu tak poważnych kryzysów, mówienie o praworządności przez sprowadzenie wojny hybrydowej na wschodniej granicy UE do kryzysu humanitarnego, jest albo wyrazem niezrozumienia, albo też po prostu politycznego zacietrzewienia, które niektóre grupy w PE od dawna prezentują. "Polska i kraje bałtyckie bronią dziś bezpieczeństwa i suwerenności Unii. Trzeba podziękować tym wszystkim, którzy nas wspierają, ale przede wszystkim trzeba dziękować żołnierzom i funkcjonariuszom, którzy codziennie walczą o bezpieczeństwo Europy i Europejczyków" - powiedziała.
Eurodeputowana przestrzegała, że Łukaszenka wspierany przez Putina wypowiedział wojnę hybrydową UE. "Musicie mieć państwo tego świadomość" - zaznaczyła.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.