Podczas starć na placu Tahrir w Kairze zwolennicy prezydenta Hosni Mubaraka w czwartek nad ranem otworzyli ogień do uczestników antyrządowego protestu. Według telewizji Al-Arabija, zginęły co najmniej cztery osoby.
Na razie nie ma precyzyjnych i pewnych informacji, co się wydarzyło w nocy z środy na czwartek na placu Tahrir. Nad ranem, jak twierdzą świadkowie, na których powołują się zachodnie agencje, przy biernej postawie wojska i policji, zwolennicy prezydenta Mubaraka otworzyli silny ogień z broni maszynowej do antyrządowych demonstrantów.
Według telewizji Al-Arabija, zginęły co najmniej cztery osoby. Świadkowie mówią też o kilku, a nawet kilkunastu rannych. Brak jednak oficjalnego potwierdzenia tych doniesień przez władze egipskie. Na zdjęciach telewizyjnych było widać wiele ambulansów wyjeżdżających z placu. Al-Arabija poinformowała, że po strzelaninie między protestujących wjechały pojazdy opancerzone egipskiej armii.
Przez całą noc na głównym placu Kairu dochodziło do starć między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Hosni Mubaraka. Walczące grupy obrzucały się także butelkami z benzyną i kamieniami.
Bilans środowych walk to co najmniej trzech zabitych i ponad 1500 rannych.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.