„L'Osservatore Romano” powraca do sobotniego przemówienia Benedykta XVI do członków Papieskiej Akademii „Pro Vita” na temat aborcji.
W komentarzu zatytułowanym „Per difendere la comune umanità” (W obronie wspólnego człowieczeństwa”) publicystka watykańskiego dziennika Lucetta Scaraffia stwierdza, że „nie miało ono cech rozumowania wewnętrznego, to znaczy zwróconego do instytucji papieskiej, której członkowie z definicji podzielają myślenie papieża – ani nawet świętego, lecz ogólnikowego stwierdzenia wartości życia w ogóle, jako ideału, który należy pielęgnować i bronić”. Było ono natomiast „konkretnym i osadzonym w realiach apelem, skierowanym do wszystkich; w szczególności na Zachodzie, gdzie aborcja uchodzi za prawo i znak nowoczesności, który powinien zagwarantować obecność i wolność kobiet w demokratycznym społeczeństwie”.
Zwracając się przede wszystkim do kobiet, „a w szczególności do tych, które dokonały aborcji”, pisze komentatorka, papież „miał odwagę nazwać po imieniu to, czego nie wspomina się z imienia w tak zlaicyzowanym społeczeństwie, jak nasze”, mówiąc o „głosie sumienia”. W rezultacie mamy jasny obraz sytuacji. Autorka zauważa, że "z jednej strony społeczeństwo, które chce budować prawo obywatelstwa kobiet na unicestwieniu nowej istoty ludzkiej, z drugiej papież, który posiada prostą i wyraźną odwagę, by przypomnieć, że w każdym z nas istnieje głos, który mówi wyraźnie i który trudno, a właściwie nie można uciszyć”.
„Głos sumienia – mówił z naciskiem Benedykt XVI – przemawia do wszystkich, nie tylko do wierzących, a jest to głos, którego nie można zdławić, nawet jeśli nie chce się go słuchać, ponieważ legalizacja aborcji leży u podstaw głębokich przemian społeczno-kulturowych, utożsamianych pozytywnie i bezkrytycznie z aspektami modernizacji. Kto jednak uczciwie i naukowo obserwuje przemianę, jakiej dokonała w naszych społeczeństwach legalizacja aborcji, uwzględniając ciężar ideologiczny związany z tym tematem, zdaje sobie sprawę, że wraz z legalizacją aborcji zostaje otwarta na nowo kwestia przynależności do rodzaju ludzkiego. Powinna być ona zapewniona wszystkim, raz na zawsze, jak to stwierdza Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 r., napisana, aby nie mogły powtórzyć się potworne zbrodnie nazizmu, systemu który wielu osobom odmówił godności przynależenia do rodzaju ludzkiego - stwierdza Lucetta Scaraffia.
Publicystka watykańskiego dziennika zauważa, że dziś na nowo dyskutujemy możliwość wykluczenia potencjalnych istot ludzkich z prawa do życia. Jej zdaniem podobnie jak przed dwoma tysiącami lat stajemy w obliczu wyzwania jakim jest traktowanie niektórych istot ludzkich jako posiadających niższy statut niż inne. "Na nowo została otwarta antropologiczna kwestia praw płodu, uważanego przez niektórych za byt wątpliwy, zawieszony między istnieniem a nieistnieniem. Zmusza to nas do uznania kruchości naszej idei człowieczeństwa, obarczonej sprzecznością. Z jednej strony postrzegani jesteśmy bowiem jako istoty, które bez najmniejszego trudu można zastąpić a z drugiej absolutnie wyjątkowe. Potwierdzanie przez Boga już na początku więzów pokrewieństwa między ludźmi jest jedyną sytuacją akceptującą każdego nowo poczętego i przyznającą mu taką samą wartość, jak każda istota ludzka. Na tej koncepcji opiera się egalitarystyczna idea wspólnego człowieczeństwa – pisze na łamach „L'Osservatore Romano” Lucetta Scaraffia.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.